14.7.14

Kolejny bebikowy ulubieniec // Lioele Dollish Vita BB Cream

Jak już wiecie darzę azjatyckie kremy bb miłością dozgonną i przetestowałam sporo z nich. Dzisiaj czas przedstawić wam mojego obecnego ulubieńca, czyli Lioele Dollish w wersji Green.


Krem jak zwykle przyleciał do mnie prosto z Korei, płaciłam za niego ok. 40 zł (wysyłka oczywiście darmowa).
Opakowanie proste i higieniczne, dość „słodkawe”. Pompka działa idealnie i nie wypluwa zbyt wiele kremu. A sam krem to takie dziwadło o zielonym kolorze, które pod wpływem aplikacji i rozcierania wydobywa pigment. Odcień jest bardzo przyjemny i niezbyt ciemny, jak dla mnie idealny na obecną porę.
Zapach jest niestety dość chemiczny, a konsystencja lekka i nietłusta.


Krem bezproblemowo nakłada się zarówno palcami, jak i pędzlem, nie zostawia smug i dobrze stapia się z cerą, choć zauważyłam, że chyba lepszy efekt uzyskujemy rozprowadzając go dłońmi, kiedy pod wpływem ciepła pigment wydobywa się szybciej. Efektu maski nie zauważyłam, ale krycie jest wybitne.



Po przypudrowaniu bebik utrzymuje się u mnie calutki dzień aż do zmycia makijażu, nie ściera się tak łatwo i nie powoduje przetłuszczania większego niż zwykle.
Po zmyciu makijażu cera jest dostatecznie nawilżona i rozjaśniona, krem mnie absolutnie nigdy nie zapchał.

małe porównanie testowanych przeze mnie kremów bb

To już kolejny mój ulubieniec w tej kategorii. Azjaci mocno trafiają w moje potrzeby, bo jeszcze żaden ich krem bb nie okazał się u mnie bublem…

- dostępność: Ebay, drogerie internetowe

- cena: ok. 40 zł/Ebay, drogerie internetowe 65-75 zł


Jeśli mam się koniecznie trzymać z daleka od jakiegoś kremu bb to piszcie!


Copyright © 2016 Nasze Poddasze , Blogger