13.1.16

Oczyszczanie twarzy // Foreo Luna

Oczyszczanie twarzy // Foreo Luna
W kwestii oczyszczania twarzy mam małego bzika i nigdy nie pomijam tego kroku. Z racji mieszanej cery często borykam się z uporczywymi zanieczyszczeniami, które pojawiają się niemal od razu, gdy nie wykonam peelingu albo porządnie nie oczyszczę skóry. Najbardziej preferuję "hardcorowe" czyszczenie, bo ono daje najlepsze rezultaty w moim przypadku. Jednak niestety moja cera oprócz skłonności do przetłuszczania jest równocześnie płytko unaczyniona, więc mocne peelingi z jednej strony pomagają, a z drugiej mocno szkodzą. Szukając alternatyw do zwykłego mycia twarzy postanowiłam je urozmaicić, dlatego zdecydowałam się na zakup szczoteczki.


Jak wiadomo na naszym rynku furorę robią Clarisonic oraz Foreo Luna. Mocno się zastanawiałam nad obiema i ostatecznie wybrałam tę drugą, bo jest delikatniejsza, łatwiejsza w utrzymaniu i akurat w perfumerii Douglas trafiła mi się niezła zniżka.
Zakupu dokonałam w Dzień Kobiet ubiegłego roku, więc sprawiłam sobie piękny prezent w tym dniu. Do tej pory jeszcze niczego o niej nie napisałam, cierpliwie testując i wyrabiając sobie opinię na jej temat. Dzisiaj nadszedł w końcu czas na zrecenzowanie mojej Luny.
Wybrałam większą wersję w różowym kolorze, która jest dedykowana dla wrażliwej cery. Urządzenie było zapakowane w kartonowym pudełku wraz z certyfikatem, ładowarką i woreczkiem do przechowywania. Urządzenie posiada 2 letnią gwarancję producenta oraz aż 10-letnią gwarancję jakości, która pozwala na zakup nowej szczoteczki z 50% zniżką.


Szczoteczka przed pierwszym użyciem wymagała niedługiego ładowania i tutaj muszę koniecznie wspomnieć, że bateria jest super wytrzymała i od czasu pierwszego ładowania jeszcze nigdy się nie wyładowała, a szczoteczki używam codziennie przynajmniej 1 raz.

Foreo Luna w większej wersji posiada wypustki myjące po jednej stronie, zaś powierzchnia po drugiej stronie służy do wykonywania masażu twarzy. Urządzenie jest bardzo lekkie i poręczne. Szczoteczka jest wykonana z antyalergicznego, łatwo czyszczącego się silikonu, nie wymaga wymiany żadnych nakładek, jest w całości wodoodporna. Do jej użycia wystarczy sama woda lub preparat oczyszczający, który nie posiada drobinek. Benzynę, alkohol, aceton oraz wszelkie glinki i silikony musimy trzymać z daleka od Luny ;-)


Foreo Luna oprócz oczyszczania skóry przez soniczne drgania masuje także twarz i powoduje rozluźnienie mięśni. Po takim zabiegu skóra jest czysta, promienna, ujędrniona. Szczoteczka ma regulowane tryby pracy, dzięki czemu możemy bez problemu dostosować moc jej działania w zależności od potrzeb. Dodatkowo posiada timer, który informuje nas o zmianie oczyszczanej partii twarzy.

Mojej szczoteczki używam każdego dnia i obecnie jestem z niej bardzo zadowolona. Nie zawsze mam czas i ochotę na wykonywanie nią masażu twarzy, ale oczyszczanie to u mnie codzienny rytuał. Niestety początkowo byłam trochę zawiedziona, bo pomimo swojej delikatności szczoteczka trochę mnie podrażniała, jednak po kilku dniach cera się przyzwyczaiła. Niestety wtedy z kolei rozpoczął się wysyp i to już dość mocno mnie zniechęciło do urządzenia. Postanowiłam się jednak nie poddawać i regularnie używałam Luny. Na szczęście wszystko wróciło do normy i od tego czasu nigdy nie miałam tego typu problemów z cerą.
Po użyciu Luny skóra jest dobrze oczyszczona, ujędrniona i wygładzona. Wklepywane potem kosmetyki lepiej się wchłaniają (można je też wprowadzić używając powierzchni masującej). Wibracje soniczne rozluźniają mięśnie i działają przeciwzmarszczkowo. Obecnie problem suchych skórek dla mnie nie istnieje, peelingów mechanicznych używam bardzo rzadko, a mimo to mogę cieszyć się czystą i gładką skórą.

- dostępność: Douglas, TU
- cena: ok. 700 zł



6.1.16

Biało w mieście - zimowy spacer

Biało w mieście - zimowy spacer
No i mamy zimę! Na Śląsku jest biało już od kilku dni i ogromnie żałuję, że tak nie było 2 tygodnie temu, bo wówczas Święta miałyby zdecydowanie lepszy klimat. Teraz śnieg jest mi raczej obojętny i zbędny, ale skoro już się pojawił to postanowiłam pospacerować trochę w zimowej scenerii.


Przyznam, że już chciałam zacząć narzekać na to, że zimno, że mokro i plucha, no i ten padający śnieg... ale pisząc tego posta doszłam do wniosku, że to nie warte, by psuć sobie humor tak błahymi sprawami. W końcu jeszcze niedawno tak oczekiwaliśmy zmiany aury, więc trzeba być konsekwentym chociaż w tej materii. Cytując klasyk: "Taki mamy klimat!", a zima przecież potrafi być piękna...








kurtka i szalik: Mohito // spodnie: Stradivarius // kalosze: Hunter // torebka: Wittchen // beret i rękawiczki: H&M // zegarek: Daniel Wellington


3.1.16

Grudniowe nowości

Grudniowe nowości
Nadszedł czas na podsumowanie grudniowych nowości, a w związku ze Świętami i trwającymi obecnie wyprzedażami trochę się tego nazbierało.
Na początek pokażę Wam moje zakupy z Ikei, gdzie zawitałam po Świętach, by spełnić jedno z moich małych marzeń, czyli kupić słynny fotel Strandmon, który często pojawia się w Internetach. Dorwałam ostatnią sztukę w katowickiej Ikei i absolutnie nie żałuję, bo fotel to moje ostatnio ulubione miejsce w domu. Do tego wzięłam jeszcze szary pled, druciany koszyk i nową pościel.


Kolejne zakupy wyprzedażowe to nowy futrzak z Reserved, dzianinowa sukienka z Pull&Bear, szalik z Mohito oraz wymarzone kalosze Hunter, które kupiłam w Heavy Duty.


W sklepie New Yorker dorwałam w rewelacyjnej cenie białą koszulę z kokardą, a potem jeszcze zerknęłam do sklepu House, gdzie kupiłam 2 cieplutkie swetry oraz tiulową spódnicę.


Ostatnie zakupy to zimowe płaszcze: czarny z Pull&Bear i szary w kratę z C&A oraz czarny filcowy kapelusz ze Stradivariusa.


Jedynym kosmetycznym zakupem grudnia okazał się puder Clinique Redness Solution, który kupiłam ze zniżką w Sephorze. O dziwo, nastawiałam się na duże zakupy kosmetyczne, ale jednak po przemyśleniu sprawy zdecydowanie postawiłam na ciuchowe nowości, bo zapasy w toaletce lekko mnie przerażają ;-)


A jakie były Wasze grudniowe nowości?



Copyright © 2016 Nasze Poddasze , Blogger