30.4.15

Kocham mroczne pocałunki // Dark Kiss Bath&Body Works

Kocham mroczne pocałunki // Dark Kiss Bath&Body Works
Już nie pamiętam kiedy ostatnio pisałam tutaj o jakimś zapachu! Ten błąd zaraz postaram się naprawić, bo chcę wam przedstawić (choć może nie trzeba, bo to znany zapach) moją ukochaną mgiełkę do ciała od B&BW, czyli Dark Kiss.
Ten zapach kupiłam zupełnie w ciemno podczas zbiorowego zamówienia z USA i absolutnie nie żałuję, bo trafia w moje gusta w 100%.



Dark Kiss to mocny i bardzo słodki, kobiecy oraz seksowny zapach, który już po jednym psiknięciu daje intensywny i wyrazisty aromat słodkich owoców (czuję coś jakby śliwki, jeżyny, czy borówki) zmieszanych delikatnie z wanilią. Jak już może wiecie Paula za wanilią w kosmetykach bardzo nie przepada, ale tutaj kompozycja jest tak udana, że doprawdy nie mam się do czego przyczepić.

Mimo, że to mgiełka zapach utrzymuje się na mojej skórze i ubraniach bardzo długo, więc wydajność jest świetna.


Polecam ten zmysłowy i uwodzicielski zapach każdej kobiecie i gwarantuję, że po użyciu usłyszycie sporo komplementów i uwiedziecie sporo nosów… zwłaszcza męskich ;-))

26.4.15

MAC Blot Powder Pressed

MAC Blot Powder Pressed
Bez pudru mój makijaż nie ma racji bytu i mimo, że mam już w tej kwestii kilku ulubieńców to jednak cały czas testuję nowości.
Dzisiaj podzielę się z Wami opinią o pudrze Blot marki MAC, którego kupiłam już dobrych kilka miesięcy temu.


Puder jest drobno zmielony, mam najjaśniejszy odcień Light i używam go codziennie do wykończenia makijażu. Mimo, że w puderniczce widzicie prawie biały produkt to na twarzy jest zupełnie transparentny.
Efekt matowienia jest bardzo porządny i dość trwały, choć nie tak jak w przypadku choćby Anti Shine z Kryolan. Moja cera pozostaje znośna w strefie T przez jakieś 6 godzin, co daje niezły wynik. 



Blot nie wysusza mojej cery i dobrze współgra ze wszystkimi podkładami i kremami bb jakie posiadam. Co jest dla mnie ogromnie ważne to fakt, że nie ciemnieje na skórze, nie robi też efektu „ciasta”.


Jedynym zarzutem (oprócz ceny, ale to jest sprawa nieobiektywna) jest nienajlepsza wydajność, bo mimo, że nie robię poprawek w ciągu dnia i staram się używać pudru w rozsądnych ilościach to już po ok. miesiącu używania ujrzałam denko w moim egzemplarzu. Teraz, po ok. 5 miesiącach kończę już całe opakowanie, więc zazdroszczę osobom, którym ten puder wystarcza na cały rok.

- cena: 100 zł

- dostępność: salony stacjonarne MAC oraz online MAC i Douglas


23.4.15

Equilibra Szampon restrukturyzujący

Equilibra Szampon restrukturyzujący
Witajcie po zmianach!
Dawno na blogu nie było wpisu o kosmetyku do włosów, więc dzisiaj przedstawię Wam szampon, którego obecnie używam.
Szampon to nic specjalnego i rzadko się zdarza, że poświęcam takiemu kosmetykowi osobny wpis, ale kiedy jest to produkt bardzo słaby, bądź też nieprzeciętnie dobry warto poświęcić mu osobną notkę.


Szampon restrukturyzujący Equilibra pojawił się u mnie jakieś 2 m-ce temu i od tego czasu jestem w trakcie jego użytkowania. Włosy myję 3 razy w tygodniu i zostało mi go jeszcze trochę w butelce, więc wydajność oceniam bardzo wysoko.
Produkt ma średnio gęstą konsystencję, jest przezroczysty i bardzo przyjemnie pachnie aloesem.


Do umycia czupryny wystarcza mi niewielka ilość tego kosmetyku, bo pieni się on bardzo dobrze i świetnie sobie radzi nawet z olejami. Po umyciu włosy nie są aż tak splątane i wysuszone, choć i tak nie wyobrażam sobie nie nałożyć odżywki. Nie zdarzyło mi się nigdy żadne podrażnienie ani uczulenie.
Muszę ocenić ten szampon bardzo wysoko, bo w połączeniu z metodą OMO moje włosy po nim zyskały zdrowy blask i troszkę mniej się puszą, choć wciąż z tym walczę.
Samego nawilżenia włosów bezpośrednio szamponem jakoś szczególnie nie widzę, ale szczerze przyznaję, że nie wysusza mi on włosów i to już dla mnie ogromny plus, więc polecam!

- dostępność: np. TU  

- cena: ok. 15 zł

19.4.15

JEANS ON JEANS // Wiosenny ootd odsłona 1

JEANS ON JEANS // Wiosenny ootd odsłona 1
Wieki temu nie było żadnego postu niekosmetycznego, a takie też przecież miały się tu pojawiać. W związku z nadejściem wiosny postanowiłam w końcu odświeżyć mojego bloga i właśnie pracuję nad szablonem. Mam nadzieję, że wkrótce pojawią się zmiany i w tym momencie proszę o polecenie kogoś kto się zna na tych klockach, bo ze mnie zupełny laik... Jeśli więc możecie mi polecić osobę, która zajmuje się szablonami to proszę piszcie w komentarzach.

A póki co przedstawiam Wam dzisiejszą odsłonę mojego stroju, w którym dominuje jeans. Podobno ten materiał ma być w tym sezonie niezwykle modny, a połączenie "jeans on jeans" to prawdziwy hit wiosny. Za trendami jakoś szczególnie nie podążam, ale ten ucieszył mnie ogromnie, bo od dawna lubię takie zestawienie!


koszula Stradivarius // jeansy TkMaxx // buty CCC // kurtka Orsay // okulary Ray-Ban


Mam nadzieję, że niekosmetyczne posty również Was zaciekawią, a blog w nowej odsłonie przypadnie do gustu.
Czekam na namiary do osób ogarniających szablony!

16.4.15

Niewypał z NARS Sheer Glow...

Niewypał z NARS Sheer Glow...
Kosmetyki NARS zawsze kusiły mnie ogromnie, a fakt, że u nas są niedostępne sprawiał, że chciałam ich jeszcze mocniej. W styczniowych zakupach pokazywałam Wam, że skusiłam się na brytyjskiej stronie na zakup podkładu Sheer Glow i korektora Radiant Creamy Concealer.
W tym poście przedstawię Wam bliżej moje odczucia po prawie 3 miesiącach używania podkładu.


Zacznę od tego, że buteleczka nie ma pompki (można ją kupić osobno, ale cena mnie nie zachęciła) i kosmetyk trzeba wylewać bezpośrednio na dłoń. Wybrałam żółtawy odcień Gobi, który idealnie wpasowuje się w moje blade lico.
Podkład ma raczej rzadką konsystencję (ale nie wodnistą) i nazwałabym go lekkim. Naczytałam się o nim wielu ochów i achów, więc liczyłam na dobrą jakość i wynikający z nazwy efekt „glow”. Niestety mocno się zawiodłam, bo podkład raczej nie nadaje się do mojej cery i nie chce z nią współpracować.


Po nałożeniu zupełnie nie zaobserwowałam rozświetlenia, a co najwyżej satynowe, jakby lekko „welurowe” wykończenie. Krycie nie jest powalające, moim zdaniem co najwyżej można uzyskać jego średni stopień i to przy dość słusznej porcji podkładu. To akurat mi nie przeszkadza, bo kupowałam go z zamiarem użytkowania na co dzień do pracy, kiedy wolę naturalniejszy efekt i nie potrzebuję żeby moja cera wyglądała nieskazitelnie.
Tak czy siak zawiodłam się na tym podkładzie, bo nie spisał się dobrze na żadnym kremie i żadnej bazie. Wyglądam znośnie przez ok. 3-4 godziny, a po tym czasie zawsze obserwuję, że podkład zaczyna się okropnie ważyć, wchodzi w fałd nosowo-wargowy i znika w ekspresowym tempie z całej twarzy. Nie pomaga tu żaden puder, bo podkład ten nie zastyga ani trochę i każde, nawet lekkie dotknięcie skóry zbiera cały kosmetyk z twarzy.
Pod koniec dnia nie mam w zasadzie już czego zmywać, bo i róż, i ewentualny bronzer znikają wraz z podkładem.


Podkład testowałam z różnymi pędzlami, gąbkami, kremami, bazami i pudrami. Efekt zawsze jest dość słaby. Używam go do pracy, ale po powrocie o godz. 15 zawsze zabieram się za demakijaż, bo widok nie jest zbyt przyjemny. Niestety na mojej cerze Sheer Glow okazał się niewypałem i na pewno do niego nie wrócę.


- dostępność: zagraniczne drogerie internetowe

- cena: 170-200 zł /w zależności od waluty


11.4.15

Baza the Porefessional Benefit

Baza the Porefessional Benefit
Bazy pod makijaż to przydatne kosmetyki, choć moim zdaniem na co dzień nie niezbędne. Mimo, że mój codzienny makijaż musi przetrwać od godz. 5.30 do ok. 17 to i tak odchodzę od specjalnych baz przeznaczonych do tego celu. Jedyną pełnowymiarową bazą, jaką sama kupiłam była baza marki Gosh, która idealnie sprawdziła mi się w dniu ślubu.
Jesienią ubiegłego roku w wielkiej pace z cudownościami od Magdy znalazłam kultową bazę the Porefessional marki Benefit. Oczywiście nie omieszkałam jej spróbować i dzisiaj przedstawię Wam moje odczucia co do tego kosmetyku.


Baza znajduje się w poręcznej tubce o pojemności 22 ml, ma beżowy kolor i dość gęstą konsystencję. Z łatwością można ją nałożyć na skórę, na której tworzy niewidoczny i miły w dotyku, choć jednak silikonowy film.
Baza ta ma za zadanie głównie zniwelowanie widoczności porów skóry i wygładzenie drobnych zmarszczek. Wg producenta może być używana również na makijaż w celu poprawek (sama nie próbowałam nigdy tego sposobu).

W moim przypadku bazy używałam wyłącznie na moją strefę T, która ma tendencje do przetłuszczania i rozszerzone pory. Makijaż faktycznie wygląda na tym kosmetyku bardziej efektownie i milej dla oka, to trzeba przyznać, ale dla mnie taki nieskazitelny efekt nie jest niezbędny na co dzień.
Jeśli chodzi o trwałość makijażu to jest ona przedłużona tylko nieznacznie w stosunku do makijażu bez tej bazy, ale należy pamiętać, że nie takie jest jej główne zadanie.

Niestety na mojej skórze baza Porefessional lubi nie tylko zniwelować widoczność porów, ale też przy okazji je zapchać, więc nie wyobrażam sobie używać jej codziennie.
Jeśli jednak macie problem z rozszerzonymi porami i szukacie sposobu na ich ukrycie to polecam przetestować.

- dostępność: Sephora stacjonarnie i online


- cena: 159 zł


7.4.15

Kultowy NYX HD Concealer...

Kultowy NYX HD Concealer...
Dobry korektor pod oczami to u mnie podstawa codziennego makijażu. Mam dość spore cienie, dlatego zależy mi na ich ukryciu i rozświetleniu partii pod oczami. Wtedy wyglądam młodziej, zdrowiej i promienniej.
Przerobiłam już sporo korektorów i wciąż szukam swojego ideału, bo jeśli kolor i krycie są dobre to kosmetyk albo włazi mi w każdą linię mimiczną, albo strasznie wysusza i robi skorupę pod oczami.
Dzisiaj naskrobię parę słów o słynnym i bardzo polecanym przez wiele osób korektorze NYX HD Concealer. Pod poprzednimi postami wielu z was pisało mi, że warto go spróbować. Z tym, że ja mam ten właśnie korektor w moim zbiorku już od zeszłej jesieni i aż do dzisiaj nie doczekał się on u mnie recenzji…


Korektor kupowałam w Douglasie i nawet przez chwilę nie wahałam się nad wyborem koloru. Od razu wycelowałam w najjaśniejszy CW01 Porcelain, który jest bardzo jasnym, lekko różowawym odcieniem- to ogromny plus, bo różowe tony pięknie odświeżają spojrzenie i fantastycznie niwelują brązowawe obwódki. Pigmentacja i krycie korektora są absolutnie rewelacyjne i nie mogę się w tej kwestii do niczego doczepić.


Kosmetyk jednak wygląda dobrze pod moimi oczami tylko wtedy, kiedy nałożę go zwilżoną gąbeczką, a po kilku godzinach i tak dość mocno zbiera się w zmarszczkach i robi się strasznie suchy. Testowałam go oczywiście z różnymi kremami pod oczy- Organique, Ester Lauder, Clinique, Yves Rocher i efekt jest zawsze ten sam. Puder tutaj też nic nie pomaga, a czasem potrafi jeszcze bardziej zepsuć efekt.
Tak czy siak aplikacja gąbeczką jeszcze ujdzie i na kilka godzin mogę sobie odpuścić kontrolę, ale korektor wklepany palcem czy pędzlem już po chwili daje opłakany efekt, z którym nie warto pokazywać się ludziom.


Od biedy mogę używać tego kosmetyku, bublem go nie nazwę, bo krzywdy mi nie robi, ma fajny kolor i dobrze kryje, ale moich oczekiwań nie spełnia i do ideału mu daleko. Szukam dalej!

- dostępność: Douglas, drogerie internetowe


- cena: ok. 30 zł


2.4.15

Marcowe nowości kosmetyczne i nie tylko!

Marcowe nowości kosmetyczne i nie tylko!
Marzec pod zakupowym względem był w moim wydaniu absolutnie rozpustny, ale jestem usprawiedliwiona urodzinami, więc nie mam wyrzutów sumienia.

Na początku zakupy kosmetyczne:



- Sephorowa zniżka VIP skłoniła mnie do przygarnięcia bazy pod cienie Urban Decay oraz kremu Hydraquench i olejku do twarzy Clarins,



- postanowiłam także spróbować słynnej kuracji do włosów Isany oraz micela Garnier (niestety nie było różowego, więc pocieszyłam się zieloną wersją),



- w Douglasie skorzystałam z rewelacyjnej promocji na szczotkę soniczną Foreo Luna, na pewno za jakiś czas będziecie mogli poczytać o niej więcej,


- w Hebe przygarnęłam też dwa kolejne Essiaki- Status Symbol oraz Big Spender,




- ostatnie moje kosmetyczne zakupy to Organique i znowu Sephora. W Organique wykorzystałam mój urodzinowy bon zniżkowy i kupiłam peeling enzymatyczny (tak, wiem to ten sam, który w zeszłym roku zrobił mi krzywdę, ale zmienili skład i postanowiłam dać mu drugą szansę), do tego wzięłam zapas kremu pod oczy Eternal Gold, chciałam jeszcze moje kochane mydło Savon Noir, ale niestety nie wiadomo kiedy wróci do sprzedaży.
Sephora przyciągnęła mnie oczywiście kosmetykami Marc Jacobs, na które grzecznie wyczekiwałam od końca zeszłego roku. Mam upatrzone kilka kosmetyków, ale na pierwszy ogień skusiłam się tylko na żelowy podkład Genius Gel i pomadkę z serii New Nudes.
  
Niekosmetycznych nowości pojawiło się u mnie całkiem sporo, wszystko z myślą o odświeżeniu szafy na wiosnę, która jak na razie ma nas gdzieś…





- w sklepie New Yorker udało mi się trafić na końcówkę wyprzedaży i nie potrafiłam się oprzeć jeansom przecenionym na 19,95 zł za każdą parę… do tego wzięłam jeszcze wygodną bluzę w paski,




- Reserved i Stradivarius przyciągnęły mnie do siebie świetnymi koszulami, a w House moją uwagę przykuły świetne trampki. Co do butów to skusiłam się jeszcze w H&M na nudziakowe szpilki na niewielkim obcasie, a w sklepie 50 Style kupiłam trampki Lacoste,



- ostatnie moje nabytki to t-shirt z Zary oraz wymarzone okulary przeciwsłoneczne Ray-Ban New Wayfayer 2132




Z wielką przyjemnością stwierdzam, że marzec to mój ulubiony miesiąc w całym roku i mimo, że właśnie w marcu staję się o rok starsza już odliczam do następnego!


Copyright © 2016 Nasze Poddasze , Blogger