30.9.14

Wrześniowe zakupy!

Wrześniowe zakupy!
Zakupy we wrześniu zostały raczej zdominowane przez jesienne nowości do szafy, ale kosmetyków też się trochę uzbierało, więc pokazuję co mi ostatnio przybyło:

- jeszcze w lipcu dołączyłam do zbiorowego zamówienia z amerykańskiej strony B&BW i na początku września przywędrowały do mnie: mgiełki Dark Kiss i Forever Sunshine oraz krem do ciała Pear Blossom Air i lotion Black Amethyst


- oczywiście skorzystałam z kuponu na darmową pomadkę w MACu za zakupy od 250 zł i kupiłam korektor Mineralize, pomadkę Syrup, cień All That Glitters oraz puder Blot. W gratisie wzięłam szminkę w kolorze Lustering


- z mojej chciejlisty skreślić mogę też pomadkę w płynie Dior Addict Fluid Stick w kolorze 373 Rieuse


- w Sephorze przygarnęłam też zestaw miniaturek Clinique, a w Douglasie korektor Nyx HD, kredkę Jumbo Pencil w kolorze Milk i nowego kremowego Chanelka w kolorze Ebloui




To by już było na tyle! Z zakupów jestem bardzo zadowolona, bo sporo zachcianek z mojej chciejlisty zostało skreślonych, a już teraz wiem, że i w październiku uda mi się zredukować nieco wishlistę :-) A u was co nowego?


27.9.14

Chanel Illusion D`Ombre nr 93 Impulsion

Chanel Illusion D`Ombre nr 93 Impulsion
Sephora ostatnio kusiła wyprzedażami, które raczej średnio przypadły mi do gustu. Nie mogłam jednak przejść obojętnie obok kremowego cienia Chanel Illusion D`Ombre i kiedy ujrzałam, że w wyprzedażowym koszyku leży sobie mój upragniony kolor 93 Impulsion z wiosennej kolekcji wiedziałam, że musi on ze mną wrócić do domu.




Cień jest niezwykle delikatny i kremowy, ma subtelną konsystencję musu i z łatwością nanosi się go na powiekę. Ja preferuję robić to palcami, choć pędzelek też daje radę. Kolor jest bardzo delikatny, niemal transparentny i daje ślicznie opalizującą, różowawą poświatę. Oko jest cudownie rozświetlone, jasne i wygląda bardzo promiennie.
Cień nakładam na bazę Lumene i wytrzymuje calutki dzień, nie blaknąc, nie osypując się i nie rolując.



Jestem bardzo zadowolona, że udało mi się go zdobyć w niższej cenie, choć z czystym sumieniem muszę przyznać, że jest wart nawet swojej wysokiej ceny regularnej i już zaopatrzyłam się w kolejny odcień z tej serii.

- cena: ok.145 zł

- dostępność: salony Sephora, Douglas


23.9.14

Eveline Korektor kryjąco-rozświetlający Art Scenic

Eveline Korektor kryjąco-rozświetlający Art Scenic
Dzisiaj krótko na temat bubla, którego kupiłam już ładnych kilka miesięcy temu. Piszę o nim dopiero teraz, bo próbowałam się do niego przekonać. Podchodziłam do tej recenzji już kilka razy z marnym skutkiem, ale teraz biorę się w garść i piszę.


Korektor Art Scenic zbiera zachwyty po internetach, więc i ja zapragnęłam go mieć. Szukam cały czas idealnego korektora pod oczy, więc ten kryjąco-rozświetlający wydał mi się ciekawy. Nadszarpnęłam mój budżet o całe 12 zł i z sielskim uśmiechem pobiegłam do domu, by rozpocząć pierwsze testy…
Opakowanie mnie nie urzekło. Zwyczajne, niehigieniczne, napisy starły się raz, dwa. Słabo. Ale liczy się wnętrze! A, że wnętrze też słabe to nic tylko usiąść i płakać…




Także krótko o korektorze:

- wysusza i zupełnie nie nadaje się pod oczy
- najjaśniejszy kolor mocno się utlenia
- wchodzi w załamania i podkreśla zmarszczki
- warzy się i robi „ciastowaty” efekt, a po przypudrowaniu tworzy piękną skorupkę
- słabo kryje i nie rozświetla
- znika w ekspresowym tempie


więcej jego grzechów nie pamiętam…

Pewnie sprawdzi się u nastoletnich użytkowniczek, których skóra pod oczami nie jest tak wymagająca jak moja. Ja jestem w tej kwestii bardzo wybredna i ten korektor jednoznacznie oceniam jako bubel.


19.9.14

Letni duecik na paznokciach u progu jesieni...

Letni duecik na paznokciach u progu jesieni...
Na pożegnanie lata postanowiłam pomalować paznokcie na moje ulubione kolory podczas tych słonecznych, ciepłych dni. Jesienią będą królować u mnie czerwienie, brązy, ciemne śliwki i bordowe odcienie. 
To mój pierwszy raz z lakierami od AllePaznokcie, które dostałam na ostatnim spotkaniu w Katowicach. Kolory bardzo mi odpowiadają i w duecie wyglądają świetnie.


Pigmentacja bardzo przyzwoita, trwałość na bazie z odżywki Nail Tek i po pokryciu Essie Good to go również na plus. Tylko pędzelek mógłby być trochę szerszy, bo do takich się już przyzwyczaiłam. Poza tym nie mam zastrzeżeń. Mam nadzieję, że lakiery nie zgęstnieją i będę miała z nich ponownie użytek na wiosnę ;-)


16.9.14

Trochę wiosny tej jesieni!

Trochę wiosny tej jesieni!
Yves Rocher często obsypuje nas gratisami do zakupów, dlatego lubię co jakiś czas zostawić u nich trochę pieniędzy. Wiosną nadarzyła się niezła oferta, z której nie mogłam nie skorzystać, a do zakupów w prezencie dostałam m.in. wodę toaletową z serii Un Matin Au Jardin o zapachu bzu.


Uwielbiam zapach bzu, kojarzy mi się z beztroskimi czasami, które niestety już dawno minęły. Woda toaletowa YR przywołuje te czasy z doskonałym skutkiem, bo daje faktyczny zapach najprawdziwszego bzu, nie wyczuwam w niej żadnych zbędnych i sztucznych nut.


Flakon o pojemności 100 ml jest zupełnie prosty, bez żadnych udziwnień, atomizer rozpyla delikatną mgiełkę. No właśnie, mgiełkę… A propos mgiełki to uważam, że „woda toaletowa” powinna nią właśnie być. Niestety cudowny zapach świeżych, wiosennych bzów utrzymuje się na skórze zaledwie chwilkę, podobnie jest z ubraniami. Alkohol po rozpyleniu błyskawicznie ulatnia się wraz z pięknym zapachem i niestety po chwili nic już nie czuć.
Gdyby ta woda toaletowa okazała się być bardziej trwała mogłaby się stać jedną z moich ulubionych. W tym wypadku jednak nie byłabym skłonna zapłacić pełnej kwoty za coś, co pachnie pięknie, ale tak krótko.

- cena: 83 zł

- dostępność: sklepy stacjonarne YR, e-sklep http://www.yves-rocher.pl/un_matin_au_jardin_bez_woda_toaletowa_100_ml


13.9.14

Czarne mydło to jest to!

Czarne mydło to jest to!
Uwielbiam peelingi do ciała i ogromną miłością darzę zwłaszcza te mocne, po których skóra pozostaje bardzo miękka i gładka.
Ostatnio moim ulubieńcem jest czarne mydło w połączeniu z rękawicą kessa.
Mydło dostałam już jakiś czas temu od sklepu Gaj Oliwny na katowickim spotkaniu w Zielonej Mydlarni, ale z jego użyciem poczekałam do zakupu rękawicy kessa, z którą mydło doskonale współpracuje i pełni rolę nie tylko świetnego kosmetyku myjącego, ale też przy okazji mocno peelinguje.


Mydło jak widać ma ciemne zabarwienie i pachnie nieszczególnie, ale taka już niestety uroda kosmetyków naturalnych. Konsystencja mnie zdziwiła, bo Savon Noir kojarzy się z tępą, ciągnącą się masą, ale tutaj przez dodatek oleju arganowego formuła jest bardzo płynna.
Opakowanie wizualnie bardzo mi się podoba, ale z funkcjonalnością u mnie kiepsko, bo metalową puszkę bardzo ciężko otworzyć (zwłaszcza będąc już w wannie). Poza tym trzeba uważać, bo mydełko lubi się wylewać na wszystkie strony.


Użycie mydła jest bardzo łatwe i przyjemne (tutaj sprawdza się ta płynna konsystencja). Bez problemu można go rozprowadzić na skórze i zacząć odprężający i oczyszczający masaż rękawicą kessa. Mydełko pieni się dość delikatnie, ale to nie znaczy, że ma problemy z oczyszczeniem skóry. Wręcz przeciwnie! Po takim zabiegu skóra jest świetnie domyta i bardzo gładziutka. Nie potrzebuję już żadnych dodatkowych peelingów do ciała, bo ten duet radzi sobie w tej roli doskonale.


Po takim zabiegu (prawie jak Hammam) wystarczy mi do szczęścia tylko balsam do ciała i mogę cieszyć się skórą gładką jak pupcia niemowlaczka. Uwielbiam!

- dostępność: sklepy i drogerie z kosmetykami naturalnymi, np. Gaj Oliwny
- cena: ok. 35 zł

Moi Drodzy mam dla was 10% zniżki na zakupy powyżej 50 zł w sklepie Gaj Oliwny. Kod: yzmacosmetics jest ważny do 30.09.2014 r.



10.9.14

Dr G. Gowoonsesang Brightening Balm

Dr G. Gowoonsesang Brightening Balm
Szału na kremy bb u mnie ciąg dalszy. Już jakiś czas temu w ręce wpadł mi zachwalany krem Brightening Balm marki Dr G. Gowoonsesang.
Jak zwykle krem przyleciał do mnie prosto z Korei. Opakowanie to zwykła tubka z „dzióbkiem”, przez który wydostaje się krem.


Przyznam, że pierwsze wrażenie było zaskoczeniem, bo liczyłam, że odcień będzie jaśniejszy i kiedy dotarł do mnie w kwietniu okazał się sporo za ciemny do mojej białej cery.



Teraz jednak nabrałam trochę kolorytu i spokojnie mogę go używać. Kolor ma szarawo-różowawe tony, więc do mojej chłodnej cery nadaje się jak najbardziej i nie tworzy efektu maski. Konsystencja jest dość gęsta, ale lekka i nietłusta. Aplikacja bez problemu udaje się zarówno pędzlem, jak i palcami, czy gąbką.
Wykończenie bardzo mi się spodobało, bo jest satynowe i cera wygląda na zdrową i wypoczętą. Jednak moja tłusta strefa T nie pozwala pozostawić mi kremu bb bez przypudrowania.


Efekt znowu bardzo mnie zadowolił, krem utrzymuje się cały dzień, nie ciemnieje, nie wchodzi w zmarszczki, nie zapycha i jest wydajny. Czego chcieć więcej? No, może tylko lepszej dostępności…

- dostępność: Ebay, drogerie internetowe


- cena: ok. 65 zł ( na Ebay)


8.9.14

Pierwsza przygoda z Pilomax na włosach

Pierwsza przygoda z Pilomax na włosach
Na blogerskim spotkaniu w Katowicach otrzymałam do testów zestaw od marki Pilomax, z którą nigdy wcześniej nie miałam styczności. Przyznaję, że testy odkładałam na później, bo jakoś bałam się, że kosmetyki na moich włosach okażą się klapą. Na szczęście się pomyliłam…
Na pierwszy ogień w obroty wzięłam szampon codzienny Wax Daily do włosów cienkich i odżywkę Wax Express do włosów zniszczonych, cienkich, bez objętości.


Szampon ma średnio gęstą konsystencję, pięknie pachnie, dobrze się pieni i bardzo dobrze domywa włosy, radząc sobie bez problemu nawet z olejami. Włosy są po jego użyciu lekko splątane, ale od razu nakładam odżywkę i problem zażegnany.



Odżywka ma piękny, jasnoniebieski kolor i obłędnie pachnie. Takie zapachy w kosmetykach to ja lubię! Nakładam ją na wilgotne włosy, potem zakładam foliowy czepek, a na to bawełniany turban z zestawu od Pilomax. Po 20-30 minutach zmywam dokładnie odżywkę i mogę się cieszyć pięknie pachnącymi, mocno wygładzonymi i miękkimi włosami. Przyznam, że kompletnie nie spodziewałam się tak dobrego efektu, bo ciężko zadowolić moje włosy. Ten duet okazał się całkiem niezły (choć nie idealny, bo mógłby bardziej dociążać moje spuszone włosy). Tak czy siak bardzo polubiłam zarówno szampon, jak i odżywkę, a ze względu na zapach używam ich z wielką przyjemnością.


 Opis producenta i składy możecie przeczytać TU

- cena: 20,50 zł za każdy

- dostępność: TU, różne apteki internetowe i stacjonarne


6.9.14

Weekend zniżek! Pomadka gratis do zakupów w MAC :-)

Weekend zniżek! Pomadka gratis do zakupów w MAC :-)
Jeżeli któraś z MACoholiczek nie słyszała o trwającym właśnie weekendzie zniżek z Joy, Cosmopolitan i Hot Moda to spieszę donieść, że z kuponem z w/w gazet do zakupów w MAC za m.in. 250 zł gratis otrzymacie pełnowymiarową pomadkę (do wyboru Lady Bug, Lustering lub Please Me).
Ja oczywiście już udałam się do katowickiego MAC i skorzystałam z mojego kuponu. A oto moje zakupy:


- Blot Powder w odcieniu Light
- pomadka w odcieniu Syrup
- cień do powiek All That Glitters
- korektor Mineralize w odcieniu NW15
w gratisie wzięłam Lustering, bo ten odcień wydał mi się najciekawszy.

Jeżeli macie w planach zakupy w MAC to warto jeszcze dziś lub jutro zrealizować wasze listy i przygarnąć dodatkową pomadkę.


3.9.14

Lirene Body BB

Lirene Body BB
Dzisiaj słów kilka o dość znanym ostatnio w blogosferze BB do ciała marki Lirene. Skusiłam się na niego w czerwcu i pomału denkuję moje opakowanie.


O samym kosmetyku możecie przeczytać na stronie producenta, ja tylko w skrócie napiszę, że jest to balsam do ciała, który pozostawia na skórze barwiącą warstwę i nadaje koloryt.
Do wyboru mamy wersję do skóry jasnej i ciemnej. Ja mimo, żem bladziach wybrałam ciemniejszą wersję, bo ma lepszy zapach ;-)


Balsam aplikuje się na czystą skórę, wystarczy go tylko dobrze i szybko rozsmarować, bo szybko zastyga na skórze. Niestety sama aplikacja nie należy do najłatwiejszych, bo produkt robi straszne smugi i zacieki. Potem, aż do momentu kąpieli cieszymy się (albo i nie) pomarańczowo-czerwonawą „opalenizną”, która bezproblemowo zmywa się pod prysznicem. Nie testowałam go na deszczu, ale jestem pewna, że pod jego wpływem wszystko pewnie by spłynęło. Niestety balsam strasznie brudzi też ubrania.


Skusiłam się na ten BB, bo nie przepadam za typowymi samoopalaczami i balsami brązującymi, które zostawiają na skórze ten jakże uroczy smrodek spalenizny…
Moja ocena jest jednak mocno średnia, bo balsamowi do ideału sporo brakuje i w przyszłym roku raczej poszukam czegoś innego.

- dostępność: Rossmann, Natura, Hebe, Superpharm

- cena: 18-24 zł


Copyright © 2016 Nasze Poddasze , Blogger