26.6.15

MAC Dainty

MAC Dainty
Przeglądając polecane kosmetyki marki MAC stwierdziłam, że nie może u mnie zabraknąć kultowego mineralnego różu w kolorze Dainty.
Znowu okazało się, że wybór był słuszny, a sam produkt w pełni zasłużył sobie na miano kultowego. Kosmetyk ma piękny, różowy odcień z delikatnymi drobinami, które na policzku wyglądają bardzo subtelnie.



Pigmentacja nie jest zawrotna, dlatego nie musimy obawiać się plam. Nakładanie jest bardzo przyjemne i mimo, że to kosmetyk wypiekany bardzo łatwo nabrać go na pędzel. Rozcieranie jest bajecznie proste, a z użyciem „skunksa” osiągniemy piękny efekt subtelnej mgiełki koloru.


Odcień jest faktycznie uniwersalny, nada się zarówno blondynkom, brunetkom jak i różnym odcieniom karnacji. Efekt można bez problemu stopniować, więc i na opaleniźnie powinien się sprawdzić.


Trwałość jest świetna, róż nie blaknie w ciągu dnia i nie ściera się. Po raz kolejny przekonałam się, że warto zaopatrzyć się w lepszej jakości kosmetyki. Tutaj cena jest wysoka, ale kupiłabym go kolejny raz bez zastanowienia, a już tym bardziej, że kupuję u nich ze stałą zniżką.

Ciekawa jestem waszych opinii na temat tego różu. Znacie? Lubicie?


- dostępność: salony MAC, sklep internetowy Douglas.pl

- cena: 113 zł

22.6.15

Strój dnia // Zara & Reserved w roli głównej

Strój dnia // Zara & Reserved w roli głównej
Pogoda u mnie ostatnio raczej nie zachęca do spacerów, ale kiedy pomiędzy jedną ulewą a drugą wychodzi na moment słońce to można sobie pozwolić na chwilę powłóczyć się po mieście.
Ostatnio mam wybitnie ciężki i napięty czas, więc każdy moment wytchnienia cenię sobie podwójnie i odprężam się jak mogę...






Marynarka, spodnie: RESERVED  //  Bluzka, torebka, buty: ZARA

15.6.15

GLAMGLOW Supermud Clearing Treatment

GLAMGLOW Supermud Clearing Treatment
Czarna maska Glamglow, o której pisałam TU wywołała u mnie absolutny zachwyt. Dzisiaj chcę się podzielić moimi wrażeniami po użyciu maski białej.
Glamglow Supermud Clearing Treatment to maska mająca za zadanie głębokie oczyszczanie skóry i jej pielęgnację. Zawiera kombinację wielu kwasów i substancji aktywnych, które oczyszczają pory i zwężają je, a także rozjaśniają blizny i przebarwienia. Szerszy opis TU.


Moja skóra nie jest jakoś szczególnie mocno zanieczyszczona, nie narzekam na wypryski ani żadne zmiany zapalne. Ale wstrętne zaskórniki niestety pojawiają się w strefie T…
Dotychczas próbowałam je zwalczyć różnymi metodami, z różnymi rzecz jasna efektami.
Biała maska Glamglow ma gęstą konsystencję (choć i tak odrobinę rzadszą niż czarna wersja), zapach jest dość mocny i specyficzny, ale nie przeszkadza mi.
Kosmetyk nakładam głównie wieczorem na oczyszczoną, suchą skórę i pozostawiam na ok. 20 min. Po tym czasie zmywam maskę z użyciem ciepłej wody.


W czasie zasychania maski w miejscach zanieczyszczonych (czyli u mnie głównie w strefie T) pojawiają się obrzydliwie wyglądające ciemniejsze plamki. To zatkane pory, które są w tym czasie oczyszczane z keratynowych czopów, sebum i wszelkich brudów. Widok jest nieciekawy, ale to naprawdę działa!
Taki zabieg staram się wykonywać raz w tygodniu.


Po zmyciu Glamglow skóra jest pięknie oczyszczona, zaskórniki znikają, a pory są naprawdę zwężone. Nie narzekam na żadne podrażnienia czy zaczerwienienie skóry (heh, pamiętacie moją przygodę z peelingiem Organique?).
Po prostu mogę się cieszyć czystą, gładką i rozjaśnioną skórą! Taki efekt bardzo mi odpowiada. Pewnie byłaby to kolejna maska Glamglow do której chciałabym regularnie powracać, ale podwyżka ceny jednorazowo o 30 zł nieco mnie zniesmaczyła i zniechęciła. Może uda mi się znaleźć jakiś zamiennik…

- cena: 229 zł


- dostępność: Sephora, Douglas

11.6.15

Moja włosowa metamorfoza i akcja "DAJ WŁOS"

Moja włosowa metamorfoza i akcja "DAJ WŁOS"
Kobieta zmienną jest, to rzecz niepodważalna. Sama zbyt wielu zmian w moim życiu nie dokonałam, ale przed miesiącem poddałam się małej-wielkiej metamorfozie.
Fryzjerom nie ufałam od jakiś 5 lat i przez ten czas sama od czasu do czasu bawiłam się nożyczkami.
W tym okresie wyhodowałam sporej długości owłosienie, stroniłam też od farbowania.

Tej wiosny jednak zamarzyła mi się odmiana fryzury. Czułam się już przytłoczona przez tak długie włosy i zaczęły mi one zwyczajnie przeszkadzać. Po prostu przestałam je lubić. Dlatego też zdecydowałam się na dość radykalną zmianę, bo oprócz ścięcia sporej długości postanowiłam zmienić też kolor.
Do zmiany byłam tym bardziej ochoczo nastawiona, z tego powodu, że podjęłam decyzję o przekazaniu włosów dla Fundacji Rak and Roll, która w ramach akcji "Daj Włos" zajmuje się przekazywaniem za darmo peruk dla kobiet po chemioterapii.
Ta inicjatywa wydała mi się ogromnie wzruszająca i warta uwagi tym bardziej, że ostatnio z rakiem borykamy się w najbliższej rodzinie.

Zachęcam Was do przeczytania warunków uczestnictwa w akcji TU





Mojej metamorfozy dokonałam w salonie House Of Beauty w Rybniku, gdzie panuje sympatyczna i przyjazna atmosfera. Salon współpracuje z Fundacją, dzięki czemu mogłam bez problemu zostawić u nich dla Fundacji mój 30 cm warkocz, a przy okazji nie musiałam płacić za usługę cięcia.






Na samym obcięciu nie poprzestałam i w końcu zdecydowałam się na upragnione ombre, z którego jestem w pełni zadowolona.

Z salonu wyszłam z poczuciem zrobienia dobrego uczynku, szczęśliwa po udanych zmianach i bardzo dumna z siebie. Kocham moje nowe włosy i absolutnie nie żałuję tej decyzji, potrzebowałam tej zmiany. Mam nadzieję, że ktoś skorzysta w trudnym momencie swojego życia z moich kłaczków…

9.6.15

JOLLY MOLLY BY MARC JACOBS BEAUTY

JOLLY MOLLY BY MARC JACOBS BEAUTY
Ostatnio przerzuciłam się na „nudne” usta, ale od czasu do czasu szaleję z kolorami i mam w swoim zbiorku kilka ciekawych pozycji ;-)
Dzisiaj pokażę Wam energetyczny róż z linii Le Marc od Marc Jacobs Beauty. To moja pierwsza pomadka z tej serii i na pewno nie ostatnia.


Żywy, ostry i energetyczny róż na ustach daje taki sam kolor jak w opakowaniu. Pomadka ma kremową formułę i bez problemu nakłada się na usta- nawet bez pędzelka. Kolor jest bardzo soczysty i już po jednym pociągnięciu usta są nim pokryte bez prześwitów.



Wykończenie pomadki Jolly Molly jest lekko satynowe, półmatowe i dzięki temu trwałość jest jak dla mnie powalająca, bo nawet kiedy jem i piję to spokojnie przez kilka godzin mam ją na ustach.


Na szczęście nie ma mowy o wysuszaniu ust, czy uwidacznianiu suchych skórek. Moim zdaniem jest to pomadka absolutnie ciekawa i warta spróbowania. Oprócz eleganckiego opakowania zawartość ma naprawdę dobrą jakość, którą mogę polecić każdej wymagającej kobiecie.

- dostępność: Sephora stacjonarnie (nie każda) i online

- cena: 125 zł

3.6.15

Me, Myself, Converse & Dziki Józef

Me, Myself, Converse & Dziki Józef
Przeglądając ostatnio zdjęcia na karcie natknęłam się na fotki sprzed miesiąca, których do tej pory jeszcze nie opublikowałam.
To strój dnia klikany od razu po pracy, dzień był wtedy piękny i ciepły a okoliczności przyrody zachęcały do chwili wytchnienia...
Poza tym to ostatnie zdjęcia z długimi włosami, bo od jakiegoś czasu wyglądam zupełnie inaczej, ale o tym za niedługo!




bluza: New Yorker // jeansy: Stradivarius // trampki: Converse // zegarek: Geneva // bransoletka: Lilou // okulary: Ray Ban // torba: Dziki Józef

Copyright © 2016 Nasze Poddasze , Blogger