31.8.14

Sierpniowe zakupy kosmetyczne

Sierpniowe zakupy kosmetyczne
Ostatni dzień miesiąca jest idealnym dniem na podsumowanie nowości, więc bez zbędnych komentarzy prezentuję na co wydałam w sierpniu moją ciężko zarobioną wypłatę...
  • po pierwsze małe zakupy w Zielonej Mydlarni podczas spotkania blogerów, w której skusiłam się na żel rumiankowy z Sylveco, Balsam aktywator wzrostu włosów i Błyskawiczną maskę do włosów z Banii Agafii

  • potem popłynęłam w sklepie internetowym MAC i najpierw zgarnęłam paletkę cieni oraz MSF Duo w odcieniu Jolly Good z limitowanej kolekcji Kelly Osbourne, a potem jeszcze przygarnęłam pudełko All About Pink


  • wyprzedaże w Sephorze i dodatkowo dni VIP przyciągnęły mnie do szafy Chanel, z której zabrałam cień Illusion d`ombre w kolorze 93 Impulsion oraz róż 170 Rose Glacier i błyszczyk Glossimer 191 Songe z nowej, jesiennej kolekcji marki

  • na koniec małe zakupy w Organique, gdzie skusiłam się na rękawicę Kessa, cukrową piankę peelingującą o zapachu Pinacolady oraz wosk do kominka o zapachu Oriental Night


Zakupy bardzo udane i mocno mnie usatysfakcjonowały, znalazłam już wśród nich swoich ulubieńców, którymi z pewnością w przyszłości się z wami podzielę.



27.8.14

Korektor wygładzająco-rozświetlający od Yves Rocher

Korektor wygładzająco-rozświetlający od Yves Rocher
Poszukiwania idealnego korektora pod oczy trwają. W czeluściach szuflad mojej toaletki dostrzegłam gagatka od Yves Rocher, którego wzięłam niedawno obroty.


Korektor wygładzająco-rozświetlający ma eleganckie i klasyczne opakowanie (design przypomina mi słynny Touche Eclat od YSL). Aplikator w formie pędzelka to dość praktyczne rozwiązanie, choć mało higieniczne.



Korektor ma płynną formułę, posiadam odcień beżowy, który ma w sobie dużo żółtych tonów i dla mnie pewnie zdecydowanie lepsza byłaby wersja w odcieniu różowym. Jednak w obecnym czasie, kiedy po urlopie nie jestem aż tak biała jak zwykle, z powodzeniem używam go pod oczy i kolor bardzo dobrze wtapia się w cerę.

Opis producenta TU (http://www.yves-rocher.pl/korektor_wygladzajaco-rozswietlajacy
)



Krycie korektora nie powala, jest raczej lekkie. Po nałożeniu pod oczy faktycznie nieźle rozświetla i dodaje świeżości spojrzeniu. Oczywiście jak to u mnie zwykle bywa korektor zbiera się w załamaniach nawet po nałożeniu minimalnej ilości. Chyba taka już moja „uroda”…
Wytrzymałość oceniam na plus, korektor po lekkim przypudrowaniu nie ściera się i pozostaje aż do demakijażu.

Cena moim zdaniem jest mocno przesadzona i za 59 zł na pewno bym go nie kupiła. Generalnie efekt nie powala, ale miewałam już dużo gorsze korektory, więc tego zaliczam po prostu do średniaczków.

- cena: 59 zł

- dostępność: sklepy stacjonarne YR, e-sklep: http://www.yves-rocher.pl/korektor_wygladzajaco-rozswietlajacy


24.8.14

MAC Look In A Box // All About Pink

MAC Look In A Box // All About Pink
Dzisiaj kilka słów o moim nowym maczkowym nabytku, czyli pudełku Look In A Box w wersji All About Pink, które dotarło do mnie po bardzo długim czasie od zamówienia.
Jak to zwykle w MAC bywa, limitki rozchodzą się w kilka godzin i dosłownie trzeba na nie polować. Tak też było i tym razem, więc od kiedy tylko zobaczyłam, że pudełka będą wkrótce w sprzedaży to praktycznie nie opuszczałam strony MAC. W końcu w poniedziałek, prawie 2 tygodnie temu kliknęłam moje pudełko i czekałam na wysyłkę… ponad tydzień. Aż nie mogłam w to uwierzyć, że w dzisiejszych czasach klient musi czekać równy tydzień, by szanowna firma raczyła zapakować i wysłać jego opłacone zamówienie…
No, ale już dosyć moich żali. Czas pokazać na co tak długo czekałam.




Limitka nosi nazwę Look In A Box i była dostępna w trzech wariantach kolorystycznych: Nude, Pink i Coral. Oczywiście ja wybrałam wersję różową ;-)
W kartonowym pudełku znajdują się: paletka 3 cieni z serii Veluxe Pearlfusion w kolorze Fabulous Three, wysuwana kredka do oczu w kolorze Photogravure, błyszczyk w kolorze Unlimited Style i pomadka Embrace me o matowym wykończeniu.


Krótko i na temat piszę, że wszystkie te kosmetyki trafiły w mój kolorystyczny gust i jestem z nich zadowolona.
Paletka jest solidnie wykonana, a cienie mają genialną jakość. Ich formuła jest bardzo miękka, jakby kremowa i aksamitna. Bardzo spodobała mi się ta struktura i chętnie przygarnęłabym większą paletkę z tej serii.






Kredka do oczu ma kolor gorzkiej czekolady, jest dość twarda, ale dobrze napigmentowana i nie ma problemu z narysowaniem kreski. Nieco ciężko jednak ją rozetrzeć, bo szybko zastyga.


Błyszczyk ma piękny, mocno różowy kolor z niewielkimi drobinkami. Kolor jest mocno widoczny na ustach, daje mokre wykończenie i bardzo długo utrzymuje się na ustach. Konsystencja jednak jest dość gęsta i klejąca, co nie wszystkim przypadłoby do gustu. Ja ją lubię, bo dzięki temu błyszczyk jest bardziej trwały.





Pomadka to różowy hicior o matowym wykończeniu. Ostry kolor to coś, czego mi było trzeba. Doskonale czuję się z nią na ustach. Pigmentacja bez zarzutów, matowe wykończenie nie wysusza ust i jest bardzo trwałe. Do tej pory miałam chętkę na Candy Yum Yum, ale kolor jest bardzo zbliżony i chyba jeden żarówiasty róż mi wystarczy.



Cena pudełka to 150 zł, więc jak za 4 pełnowymiarowe kosmetyki marki MAC była bardzo korzystna. Niestety tradycyjnie pudełko u nas nie jest już dostępne.



22.8.14

Brrr! Czyli orzeźwienie na miętowo

Brrr!  Czyli orzeźwienie na miętowo
Upały już dały nam spokój i w powietrzu powoli czuć jesień, ale mimo to dzisiaj przedstawię wam mojego ulubieńca na orzeźwiające prysznice podczas gorących dni, czyli miętowy żel peelingujący Original Source.


Opakowanie jest standardowe dla żeli OS, ale tutaj niestety nie zdaje egzaminu, bo plastik jest twardy, żel bardzo gęsty i trudno go wydostać z butelki. Kiedy jednak już się to uda, oczom ukazuje się energetyczny, zielony glutek z małymi drobinkami. Jest to żel peelingujący, więc nie należy spodziewać się mocnego zdzierania i na co dzień spokojnie można go używać, ale do najsłabszych też nie należy.
Żel myje bardzo dobrze i solidnie się pieni, a przy tym nie wysusza mojej skóry.


Najlepszym jednak w całej zabawie jest zapach. To prawdziwa, mocna, aromatyczna, świeża mięta jak nic! W upalne dni cudownie orzeźwia i jeszcze po prysznicu działa chłodząco przez jakiś czas. To był mój zdecydowany ulubieniec podczas tegorocznych upałów i nic nie radziło sobie tak dobrze z orzeźwieniem jak właśnie ten miętusek.
Poza tym żel sprawdził się u mnie również jako inhalacja podczas kąpieli. Już kilka głębokich wdechów działa na mnie bardzo uspokajająco i kojąco, co po ciężkim dniu jest dla mnie prawie jak zbawienie.

Konsystencja w połączeniu z opakowaniem raczej nietrafione, ale dla cudownego zapachu na pewno będę powracać do tego żelu.

- dostępność: drogerie Rossmann, Hebe, Natura


- cena: 8-9 zł


19.8.14

Osbournowe MACzki w akcji!

Osbournowe MACzki w akcji!
Niedawno chwaliłam się moimi nabytkami z limitowanej kolekcji MAC, ale gapa ze mnie i nie pokazałam wam tych cudowności w akcji. Dzisiaj naprawiam ten błąd i skrobnę co nieco o quadzie i MSF Duo od Kelly.


Paletka zawiera 4 cienie, które świetnie sprawdzają się zarówno do dziennego, delikatnego makijażu, jak i do mocniejszego podkreślenia oka na wieczór. Generalnie całość jest utrzymana w chłodnej tonacji i znajdziemy tu perłowy odcień brudnej bieli, mleczny brąz o satynowym wykończeniu, zimny, wrzosowy cień i ciemną śliwkę.
Cienie są bardzo dobrze napigmentowane, łatwo się rozcierają i pięknie ze sobą łączą.
Nie zauważyłam żadnego osypywania, ani blaknięcia cieni w ciągu dnia, nie ma mowy też o żadnym rolowaniu.
Podsumowując, jestem bardzo zadowolona z paletki, bo cienie są świetnej jakości i cenowo wyszło dużo korzystniej niż kupując pojedyncze wkłady.

- cena: 181 zł
- dostępność: niestety na obecną chwilę paletka jest już wyprzedana :-(



Mineralize Skinfinish Duo w odcieniu Jolly Good to był mój strzał w dziesiątkę! Zastanawiałam się nad nim długo, ale podjęłam słuszną decyzję i obecnie się z nim nie rozstaję. Duo składa się z zimnego odcienia beżu o satynowym wykończeniu, którego bladziochy z powodzeniem mogą używać jako bronzera oraz z rozświetlacza o chłodnym, różowawym kolorze. Oba odcienie z doskonałym rezultatem mieszam i stosuję jako rozświetlający róż do policzków. Duo ma mięciutką, delikatną konsystencję, którą z łatwością można nałożyć i rozetrzeć na skórze. Efekt jak dla mnie jest rewelacyjny!
Z całkowitą pewnością mogę stwierdzić, że to mój ostatni ulubieniec.

- cena: 138 zł

- dostępność: produkt niestety również jest już wyprzedany





17.8.14

Lipcowe zakupy

Lipcowe zakupy
Ostatnio jestem ogromnie do tyłu z planowanymi postami, dlatego dopiero dzisiaj dokonuję podsumowania lipcowych zakupów…
Nowości w lipcu zostały zdominowane przez kosmetyki niezbędne na wyjazd, więc nie poszalałam i planowany zakup pędzli musiałam odłożyć w czasie bliżej niestety nieokreślonym.

W stacjonarnym sklepie YR skusiłam się na ich nowość w postaci nawilżającej mgiełki do ciała z aloesem, do zakupu gratis otrzymałam miniaturowy lakier do paznokci.



W sklepie internetowym też kusili, więc razem z mężem poczyniliśmy małe zakupy:
- woda toaletowa Moment de Bonheur
- woda toaletowa Flowerparty
- woda toaletowa Ambre Noir
- woda toaletowa Hoggar
- płukanka octowa z malin
- woda kolońska werbena

za całość zapłaciliśmy ok. 100 zł, więc opłacało się :-)



W aptece internetowej zamówiłam matującą emulsję z SPF 50 od Vichy, do tego gratis dołączona była miniatura wody termalnej, a do kompletu dokupiłam też pomadkę ochronną AA z SPF 15.


Oczywiście nie ominęłam też biedronkowej promocji na Batiste i zaopatrzyłam się w różową wersję szamponu.

W samolocie oferowali niezłe okazje, dlatego nie mogłam przejść obojętnie obok meteorytów Guerlain w cenie 145 zł i oczywiście musiałam je kupić.


Skusiłam się też na małe zakupy pędzli Glam Brush i na początek wybrałam modele O8 i O9.


Ostatnim i jednocześnie jednym z ulubionych i wymarzonych zakupów lipcowych jest bransoletka Lilou, którą zafundowałam sobie w nagrodę za ukończenie studiów podyplomowych. Zdecydowałam się na model ze skórzaną bransoletą i jestem totalnie zakochana. Już planuję zakup kolejnej. Uwaga! Lilou wciąga!




14.8.14

SssMACowite nowości!

SssMACowite nowości!
Sierpień został u mnie zdominowany przez markę MAC, która wypuściła moim zdaniem bardzo udaną kolekcję limitowaną sygnowaną przez Sharon i Kelly Osbourne.
Od kiedy tylko moim oczom ukazały się te cudeńka wiedziałam, że zakupy będą nieuniknione. Niestety stacjonarnie całą kolekcję można kupić wyłącznie w warszawskich salonach, więc musiałam czatować w sklepie internetowym.


Emocje sięgały zenitu, bo wiedziałam, że sporo osób ostrzy sobie pazurki na te cudeńka, więc wisiałam na stronie MAC od 6 rano do 22 i w końcu po tygodniu oczekiwań moja cierpliwość się opłaciła, bo kiedy tylko moim oczom ukazała się kolekcja mogłam klikać do woli, bo wszystko było dostępne.
Zdecydowałam się na paletkę cieni od Kelly i Mineralize Skinfinish Duo Jolly Good. Wahałam się też nad różem Cheeky Bugger i pomadką Kelly Yum Yum, ale jednak odpuściłam.







Po kilku dniach moje maczki w końcu dotarły i mogę śmiało stwierdzić, że wybór był dobry. Paletka ma cienie w chłodnych kolorach, które pasują do mnie idealnie, a MSF Duo znakomicie spisuje się w roli rozświetlającego różu, samego rozświetlacza, a zimą na mojej białej cerze z pewnością rewelacyjnie sprawdzi się jako delikatny bronzer.


MAC ostatnio wciągnął mnie całkowicie i już nie mogę się doczekać ich jesiennych nowości, a tymczasem kolejne smakowite zamówienie właśnie do mnie jedzie!


12.8.14

Zdenkowani w czerwcu i lipcu

Zdenkowani w czerwcu i lipcu
Nadszedł czas na pokazanie wyrzutków czerwca i lipca, których standardowo u mnie nie jest zbyt wiele, ale chcę się w końcu pozbyć pustych opakowań, więc zaczynamy!




  • Pielęgnacja ciała

- Bielenda, Arbuzowe masło do ciała
było całkiem fajne i polubiłam je mimo zawartości parafiny w składzie. Zapach rekompensował mi wszystko.

- Bielenda, Peeling do ciała z papają
ten kosmetyk zupełnie mnie nie porwał. Zdzieranie było umiarkowane, zapach totalnie mi nie podszedł, a wydajność pozostawiała wiele do życzenia…

- Yves Rocher, Żel pod prysznic pomarańcza z Florydy
uwielbiam żele YR i w tym przypadku również się nie zawiodłam. Cudowny, cytrusowy zapach i spora piana to wszystko, czego w kąpieli mi potrzeba.

- Yves Rocher, Żel pod prysznic i płyn do kąpieli truskawka
był całkiem wydajny i już niewielka ilość dawała pożądaną ilość piany. Zapach jednak szybko się ulatniał…

- Original Source, Żel pod prysznic mango&macadamia
kosmetyki OS bardzo przypadły mi do gustu i ten również dobrze spełniał swoje zadanie, choć zapach raczej mnie nie porwał
  • Pielęgnacja twarzy



- Fitokosmetik, Błękitna glinka wałdajska
to od niej zaczęłam przygodę z glinkami i rosyjskimi kosmetykami. Glinka świetnie radziła sobie z oczyszczaniem skóry, ściągała pory, matowiła cerę, ale jej nie wysuszała. Polecam!

- BeBeauty, Pyn micelarny
to ostatnio stały bywalec mojego denka. Świetna jakość za doskonałą cenę, choć Biodermy raczej nic nie przebije…

- Yves Rocher, Krem pod oczy Riche Creme
niekwestionowany ulubieniec pod oczy ostatnich czasów. Już tęsknię za tą dawką nawilżenia i natłuszczenia…
Więcej TU

- Colyfine, Redox Krem multifunkcyjny na noc
tutaj również się nie zawiodłam. Krem fantastycznie się spisywał, dobrze nawilżał, ale nie obciążał cery i nie zapychał. Więcej TU
  • Różne + kolorówka



- Elizabeth Arden, Woda toaletowa Sunflowers
to od kilku lat mój znak rozpoznawczy na lato. Zapach jest świeży, ale jednocześnie słodki i letni, do tego długo się utrzymuje na mojej skórze.

- Isana, Zmywacz do paznokci
lubię i używam tylko i wyłącznie jego. Dobra cena, dobre działanie i szeroka dostępność. Niektórzy twierdzą, że mocno wysusza, ale ja nie zauważyłam takiego działania.

- PUPA, Tusz do rzęs Vamp
dostałam tą miniaturę podczas zakupów w Douglasie i przyznam, że tusz mocno mnie oczarował i zastanawiam się nad pełnowymiarowym opakowaniem. Moje rzęsy były świetnie rozdzielone, wydłużone i podkręcone. Czego chcieć więcej?

- Alverde, Pomadka ochronna wanilia&mandarynka
to nie kolorówka, ale co tam… Dopóki nie odkryłam Tisane to były moje ulubione mazidła do ust. Dodatkowo porwał mnie ten cudowny, mandarynkowy zapach.

- Hean, Baza pod cienie Stay On
nie zdążyłam jej zużyć do końca, ale wyrzucam, bo kończy się termin jej przydatności i po prostu znudziła mi się już. Działanie miała przeciętne, ale nie była też najgorsza. Teraz jednak mam coś zdecydowanie lepszego.

  • Pielęgnacja włosów


- Yves Rocher, Odżywka odbudowująca z olejkiem jojoba
to był zdecydowanie udany zakup. W duecie z szamponem z tej linii odżywka radziła sobie bardzo dobrze. Planuję na ten temat osobną notkę.

- Batiste, Suchy szampon wersja egzotyczna
najlepszy suchy szampon jaki miałam (więcej TU). Wystarczył mi na 10 miesięcy, ale użytkowałam go dość rzadko. Podczas ostatniej promocji w Biedrze już zaopatrzyłam się w kolejne opakowanie.

- Marion, Kuracja z olejkiem arganowym
opisywałam tą kurację ostatnio TU.  Olejek dobrze radził sobie z ujarzmieniem moich końcówek i pięknie pachniał, a do tego cena była śmiesznie niska.

- Aussie, Intensywna odżywka 3 minutowa do włosów zniszczonych
silikonowa bomba o której pisałam TU. Używałam jej dość sporadycznie, więc wystarczyła mi na równy rok. Moje włosy lubią silikony, więc dobrze dogadywały się z tą maską, choć po czasie uznałam, że jednak wielkiej miłości też z tego nie było…

- Sesa, Olej do włosów wersja egzotyczna
to był nieudany zakup pod wpływem chwili. Olejek kompletnie niczego nie zdziałał na moich włosach i cieszę się, że udało mi się go w końcu zmęczyć.



To by było wszystko. Teraz lecę wyrzucić te pustaki i szykuję miejsce na nowe!


10.8.14

Naturalne odświeżenie z Equilibra

Naturalne odświeżenie z Equilibra
Nigdy nie miałam styczności z naturalnymi antyperspirantami  i zawsze sięgałam po drogeryjne zwyklaki, a od czasu do czasu lubiłam skorzystać też z mocnego Antidralu, który niwelował proces pocenia się całkowicie.
Kiedy otrzymałam do testów aloesowy dezodorant niezmiernie się ucieszyłam, bo to dla mnie totalna nowość.


Producent twierdzi, że dezodorant ma być łagodny dla skóry ze względu na wysoką zawartość aloesu i brak alkoholu. Jego zadaniem jest odświeżanie skóry i niwelowanie nieprzyjemnego zapachu.
Buteleczka wygląda całkiem przyjemnie, atomizer działa bez zarzutu i wydobywa delikatną mgiełkę. Zapach jest typowo aloesowy, świeży i delikatny. Już po jednym psiknięciu pozostaje długo wyczuwalny na skórze pach.



Kosmetyk nie jest antyperspirantem, a jedynie dezodorantem, więc nie zniweluje całkowicie pocenia, a jedynie odrobinę go ograniczy i da uczucie odświeżenia.
Bardzo przypadł mi do gustu ten cudak i uwielbiam go używać kiedy nie wybieram się do pracy (wtedy ze względu na wiele stresowych sytuacji używam mocnych antyperspirantów). W czasie „luźniejszych” dni aloesowy dezodorant sprawdza się genialnie, daje odpocząć skórze od sztucznych preparatów, nie brudzi ubrań i jest tak delikatny, że można go użyć nawet bezpośrednio po depilacji.
Polecam zwłaszcza miłośniczkom naturalnej pielęgnacji.
Więcej o dezodorancie możecie przeczytać TU

- cena: 14-19 zł w zależności od apteki / 75 ml


- dostępność: apteki stacjonarne i internetowe


Copyright © 2016 Nasze Poddasze , Blogger