26.3.17

Chanel Healthy Glow Foundation

Chanel Healthy Glow Foundation
Marka Chanel od dawna kusiła mnie swoimi podkładami. Pierwszym podkładem tej marki, po który sięgnęłam okazał się Healthy Glow Foundation z linii Les Beiges. Kupiłam go już rok temu i kilka dni temu wycisnęłam ostatnią pompeczkę, więc miałam sporo czasu, aby wyrobić sobie o nim zdanie.
Marka Chanel z najwyższą dbałością podchodzi do estetyki swoich produktów. Podkład ten jest umieszczony w solidnej, szklanej buteleczce z pompką.
Formuła kosmetyku jest bardzo kremowa i jedwabista. Podkład jest lekki i posiada piękny, kwiatowy zapach. Zaczęłam go używać wiosną ubiegłego roku i wówczas zapach idealnie wpasował się w porę roku.


Marka Chanel często stawia również na pielęgnacyjne działanie swoich kosmetyków kolorowych. W tym przypadku nie było inaczej! Podkład Healthy Glow zawiera formułę Healthy Glow Booster z dwutlenkiem tytanu, pochłaniającym promienie świetlne, by odbić je z ogromną mocą rozświetlania.
Kosmetyk zawiera ekstrakt z kalanchoe, który ma za zadanie nawilżać, dotleniać i przeciwdziałać wolnym rodnikom. Dodatkowym atutem jest obecność filtra przeciwsłonecznego SPF 25.



Podkład Chanel Healthy Glow jest lekki i ma dość delikatne krycie, przez co daje naturalny efekt zdrowej skóry. Cera po jego zastosowaniu faktycznie jest promienna i świetlista, a kosmetyk pozostaje niewyczuwalny na skórze. Mój odcień to nr 21.
Ogromną zaletą dla mnie jest fakt, że podkład ten nie utlenia się i nie ciemnieje na skórze. Do wyboru mamy 8 odcieni.



Chanel Healthy Glow to świetny kosmetyk na okres wiosenno-letni i głównie wówczas go używałam. Na zimniejsze pory roku używam nieco cięższych kosmetyków. Doskonale sprawdzał się nakładany gąbeczką Beauty Blender i tworzył naturalny efekt zdrowej cery. Niestety jestem posiadaczką tłustej strefy T, więc zawsze konieczne było przypudrowanie podkładu, aby go utrwalić i nieco zmatowić. Wówczas utrzymywał się przez ok. 8-10 godzin, choć jak w przypadku każdego podkładu użytego na mojej cerze musiałam się po ok. 3-4 godzinach posiłkować bibułką matującą.
Podkład ładnie współpracował z moją cerą, nie wysuszał, nie zapychał i nie podrażniał. Nie było mowy o efekcie maski.


Chanel Healthy Glow Foundation okazał się być jednym z moich ulubieńców na wiosnę i lato. Myślę, że sprawdzi się na różnych typach cer i jest zdecydowanie wart wypróbowania.


20.3.17

Clarins HydraQuench Cream

Clarins HydraQuench Cream
Dzisiaj przedstawię Wam zaległą recenzję kremu, który dawno temu już pojawił się w projekcie denko. Clarins HydraQuench Cream to intensywnie nawilżająca linia, w której można znaleźć kilka rodzajów kremów przeznaczonych do różnych typów cery. Moja wersja jest odpowiednia do cery normalnej i suchej.





Lubię solidne opakowania kremów i marka Clarins w tej kwestii jest chyba moim faworytem- grube szkło, prosty i elegancki design- to bardzo mi odpowiada. Poza tym słoiczek oprócz kartonika posiada też foliowe zabezpieczenie, więc wiem, że nikt wcześniej go nie ruszał.



Krem jest treściwy, ale ma dość lekką, śmietankową konsystencję i bardzo intensywny, świeży zapach, który kojarzy mi się z zapachem kremu Nivea. Jest to dla mnie bardzo przyjemny zapach, choć z pewnością nie każdemu przypadnie on do gustu.



Kosmetyk ten szybko wchłaniał się w moją skórę, nie pozostawiał lepkiego filmu i bardzo dobrze nawilżał oraz koił moją cerę. Z powodzeniem używałam go zarówno pod makijaż, jak i na noc. Dzięki swojej konsystencji i działaniu wystarczała mi niewielka ilość kremu dla optymalnego nawilżenia skóry twarzy i szyi.



Po jego użyciu cera pozostawała przez długi czas nawilżona, miękka i gładka. Nigdy nie zdarzyło się, by krem HydraQuench podrażnił moją cerę, bądź ją zapchał.
Marka Clarins wprowadziła niedawno na rynek zupełnie nową linię Hydra Essentiel, która jak mi się wydaje jest następcą linii HydraQuench. Zaopatrzyłam się już w krem i serum do testów i nie ukrywam, że mam nadzieję na to, iż spiszą się równie dobrze jak krem z linii HydraQuench.


5.3.17

NACOMI- naturalna pielęgnacja

NACOMI- naturalna pielęgnacja
Marka Nacomi jest pewnie większości z Was dobrze znana, ale ja przyznam, że mimo, iż o niej dużo słyszałam to jednak próbuję ich kosmetyków od niedawna. W użytku mam obecnie czarne mydło Savon Noir oraz dwa naturalne balsamy do ciała z masłem shea- w wersji z olejem arganowym i wiśnią oraz olejem arganowym, różą i jogurtem.



Czarne mydło od dłuższego już czasu przeżywa okres swojej świetności. Moje pierwszy kosmetyk tego typu opisywałam TU, a recenzując kosmetyk firmy Nacomi podtrzymuję tamtejszą opinię. Uwielbiam stosować czarne mydło do oczyszczania skóry twarzy i ciała. Kosmetyk ma postać gęstej, ciągnącej się pasty o specyficznym zapachu, którą po zwilżeniu wodą nakładamy na twarz i całe ciało. Umyta w ten sposób skóra pozostaje zmatowiona i aż "skrzypi" z czystości :-) Mydło takie można również pozostawić na skórze na jakiś czas, wówczas otrzymujemy efekt peelingu. Polecam szczególnie osobom z mieszaną i tłustą cerą.





Natural Body Butter to również kosmetyk do codziennej pielęgnacji ciała, który sprawdzi się doskonale u osób z przesuszoną skórą. Konsystencja masła jest gęsta, zbita i tłusta, zaś zapachy urzekają moje zmysły i pozostają na skórze przez długi czas.



Kosmetyk jest bardzo wydajny i niewielka ilość wystarcza, by uzyskać porządny efekt natłuszczenia. Używanie go nie stanowi problemu, gdyż masło szybko rozpuszcza się pod wpływem ciepła dłoni. Wchłanianie kosmetyku trwa dość długo, a na skórze zostaje delikatny, tłusty film, dzięki któremu ewentualne przesuszenia czy podrażnienia zostają szybciej złagodzone.



Przyjazny skład, niska cena, wydajność, ładny zapach i skuteczność działania zdecydowanie przemawiają na jego korzyść. Polecam!
Copyright © 2016 Nasze Poddasze , Blogger