26.2.20

Kąt tylko dla siebie, czyli historia mojego domowego biura

Od zawsze marzyłam o własnym kącie do pracy. Takim, w którym będę mogła spokojnie napisać posta, posiedzieć nad dokumentami księgowymi, opłacić rachunki i nawet się umalować bez towarzystwa. Chciałam żeby było przytulnie, domowo, ale i ładnie. Kiedyś nadawałam głównie z kanapy, ale spora ilość rozpraszaczy wokół mocno mnie dekoncentrowała i taka praca trwała zawsze kilka razy dłużej. Dlatego ważnym dla mnie było stworzenie miejsca tylko dla siebie.


To marzenie udało mi się spełnić już dobre kilka lat temu, kiedy w mojej ulubionej sieciówce wnętrzarskiej nabyłam drogą kupna popularne biurko MICKE. Zwykły, biały mebel z dwiema szufladami stanął początkowo w salonie, w miejscu gdzie teraz jest regał z książkami. Przyznam, że początkowo spełniał wyłącznie rolę toaletki i upiększałam się przy nim dobre kilka lat przed wyjściem do pracy. Potem przeniosłam go do sypialni, znalazłam miejsce przy lustrze- wtedy to pomieszczenie wyglądało zupełnie inaczej..


Po przeniesieniu biurka do sypialni znacznie przyjemniej zaczęło mi się przy nim blogować, odpisywać na maile, planować, ogarniać sprawy papierkowe. Do biurka dokupiłam najtańszą w Ikea komódkę na wszystkie szpargały. Lubiłam przebywać w tym moim miejscu i marzyłam żeby mieć taki przytulny kącik w pracy. Jednak tak się nigdy nie stało i z perspektywy czasu stwierdzam, że wyszło mi to na dobre!


Jesienią 2018 roku byłam w dość ciężkim momencie życia i wtedy podjęłam kilka ważnych decyzji, a wraz z nimi nadszedł czas przygotowania własnego domowego biura. Wcześniej miejsce to było składzikiem, a pisząc wprost- zwykłą graciarnią. Kiedy się nie ma piwnicy, a strych służy za mieszkanie to ciężko znaleźć kawałek miejsca na wszystkie szpargały. Odgruzowanie tego malutkiego- wąskiego i niskiego pomieszczenia zajęło nam cały miesiąc, ale było warto! Całe pomieszczenie pomalowaliśmy na biało, na ścianie zawisł organizer DIY, wykonany z siatki zbrojeniowej (koszt kilku złotych). Na podłodze położyliśmy zwykłą wykładzinę dywanową w szarym kolorze.



Jednak ta wszechobecna biel ostatecznie mnie nie przekonała i pomimo tego, że wówczas ascetyczne w kolory wnętrza były na topie to jednak dla mnie było zbyt surowo, mało przytulnie i nieciekawie. Jeśli ktoś mnie spyta czy jest możliwe, aby pomieszczenie było zbyt białe to bez wahania odpowiem, że tak! Tutaj po prostu było zbyt biało! Wkrótce potem pomyślałam o tym żeby zupełnie odmienić moje biurko- pomalowałam je na czarno i dodałam drewniane elementy. Było charakternie, trochę industrialnie i całkiem przyjemnie. Blat i fronty szuflad zostały wykonane z przyciętego na wymiar drewna sosnowego, które przykręciliśmy wkrętami od wewnątrz biurka. Dodałam kilka doniczek z roślinami, pozbyłam się jednej szuflady w komódce pod biurkiem, aby zrobić miejsce na drukarkę. Resztę malutkiego pomieszczenia zajęły drewniane regały i sosnowe szafki z Ikea.








Tak, to wciąż to samo, tanie biurko z Ikea! W ten sposób moje biuro przetrwało niecałe 1,5 roku, do czasu aż w styczniu tego roku postanowiłam go znów przearanżować! Zmiany to przecież moje drugie imię! Tym razem jednak chciałam dopasować biuro do stylu całej reszty poddasza i zrobić trochę miejsca w wąskim przejściu. Pomimo tego, że to pomieszczenie jest zamknięte i w zasadzie wchodzę do niego tylko ja, to jednak fajnie przebywać w miłym dla oka i nie byle jakim miejscu. Biurko powędrowało pod skos, na którym została położona tapeta imitująca starą, odrapaną ścianę. Stwierdziłam też, że jasne drewno już nie jest w moich klimatach i przyciemniłam je bejcą, a biurko.. znów stało się białe!









W ruch też poszła złota farba w sprayu- srebrna lampka, lusterko i krzesło zmieniły kolor. Teraz jest idealnie! No prawie idealnie, bo jednak chciałabym zmienić tu jeszcze podłogę i trochę przeorganizować drewniane szafki, ale to już bardziej dalekosiężne plany. W nowym miejscu pracuje mi się wyjątkowo przyjemnie, lubię to moje przytulne, domowe zacisze. Praca we własnych czterech ścianach, w ulubionym t-shircie, pyszną kawą pod ręką i dobrą muzyką to jest to! W tym miejscu mogę się skupić, ogarnąć myśli, ale to też mój kącik makijażowy. Obie szuflady biurka są po brzegi wypchane tym, co lubię najbardziej, czyli kosmetykami! Oczywiście bez zmian nie byłabym sobą i często przestawiam dodatki, przynoszę różne bibeloty i pewnie nieraz jeszcze tutaj pomieszam.





Copyright © 2016 Nasze Poddasze , Blogger