29.7.13

Zdenkowani- czerwiec, lipec :-)

Zdenkowani- czerwiec, lipec :-)
W zeszłym miesiącu zużyłam niewiele, więc nie było postu o zdenkowanych. Teraz jednak nadrabiam zaległości, bo torba z pustymi opakowaniami pęka w szwach.



- peeling solny GoCranberry

Rewelacyjnie złuszczał zrogowaciały naskórek, a po jego użyciu skóra pozostawała miękka i gładka oraz doskonale natłuszczona. 

- odżywczo-wygładzający krem pod oczy GoCranberry

Bardzo się polubiliśmy z tym specyfikiem i już za nim tęsknię. Krem był bardzo wydajny, miał ogromną pojemność i świetnie nawilżał okolice pod oczami. Przy regularnym używaniu skóra stała się jędrniejsza i bardziej napięta- duży plus!

- intensywnie nawilżające serum przeciwzmarszczkowe GoCranberry

Świetnie się u mnie spisywało. Już od pierwszego użycia widziałam rezultaty- dobre nawilżenie, rozjaśnienie skóry i eliminacja zaczerwienień, dzięki zawartości wit.C
Serum było bardzo wydajne i przyjemne w użytkowaniu

- żel o zapachu mango od Balei

Piękny i energetyzujący letni zapach, konsystencja nieco rzadsza niż w standardowych żelach tej firmy. Kąpiel z nim byłą dla mnie przyjemnością :-)

- serum antycellulitowe Eveline

Nawet nie wiem które to z kolei moje opakowanie. Jest tanie i wydajne, z cellulitem oczywiście sobie nie radzi, ale widocznie ujędrnia i wygładza skórę. Poza tym uwielbiam latem jego efekt chłodzenia

- nagietkowa emulsja do mycia twarzy Alverde

Skusiłam się na nią, bo chciałam czegoś łagodniejszego do porannego mycia mojej tłustej twarzy i to był dobry wybór. Emulsja była w miarę łagodna i delikatnie oczyszczała, poza tym skóra nie była tak mocno ściągnięta jak po użyciu mojego kochanego Vichy Normaderm.

- pomadki ochronne do ust Alverde

Kupiłam je równocześnie i zużyłam je w identycznym czasie. Polecam każdemu, kto boryka się z przesuszonymi ustami. Są tanie, mają świetne składy i genialnie natłuszczają usta.

- tusz Lovely Curling Pump Up

Zawsze kupuję tanie tusze, a ten to moje ostatnie odkrycie. Kosztuje jakieś 8-9 zł, a działa cuda na moich rzęsach. Pięknie wydłuża i podkręca, trzyma się na rzęsach cały dzień (choć pod koniec opakowania zaczął się lekko osypywać…)

- płyn micelarny Tołpa

Genialny zamiennik słynnej Biodermy! Bardzo dobrze zmywa makijaż oczu, nie podrażnia mojej skóry i jest dość wydajny. Niestety cena jest wysoka, ale w Hebe od czasu do czasu można go kupić za 9,99 zł (200 ml)

- olej kokosowy Vatika

Męczyłam tą małą buteleczkę przez 2 lata i ledwo zdążyłam go zużyć przed końcem daty przydatności. Włosy ładnie po nim wyglądały, ale przez smród tego olejku rzadko go używałam. Tej wersji zapachowej na pewno nie kupię

-  dodające blasku szampon i odżywka z figą i perłą od  Balei

Świetne produkty, które fantastycznie współpracowały z moimi włosami. Po ich użyciu kudły były mięciutkie i gładkie jak nigdy. To zdecydowanie najlepszy zestaw od Balei, jaki do tej pory używałam.

- Alterra maska do zniszczonych włosów z granatem i aloesem

Produkt fajny, ale nie przyniósł spektakularnych efektów. Włosy były miękkie, ale mocno napuszone. Zużyłam ją do metody OMO i więcej jej nie kupię.

- zmywacz do paznokci BeBeauty

Lubię biedronkowe zmywacze i kupuję je naprzemiennie z rossmannową Isaną. Ten był w wygodnej buteleczce z dozownikiem, bezproblemowo zmywał lakiery i nie wysuszał płytki paznokcia.

- brązujący balsam Lirene Body Arabica

Lubię go pomimo kawowego zapachu, którego z kolei nie cierpię. Balsam nadaje skórze stopniowo brązowy odcień, łatwo się rozprowadza, ale nawilża słabo. Po kilku godzinach smrodek kawy znika, a pojawia się smrodek samoopalacza. Średniak z niego, ale i tak go po prostu lubię ;-)

- krem intensywnie nawilżający Aqua Cristal Lirene

Miał fajną żelową konsystencję, był lekki i świetnie spisywał się na mojej tłustej cerze. Po za tym jego wydajność była oszałamiająca.
RECENZJA

- antyperspirant Lady Speed Stick
Miał piękny zapach kwiatu jabłoni, dobrze chronił przed potem i przykrym zapachem i był wydajny. Polecam!




- samoopalacz w sprayu Sun Ozon
Niezawodny dla mnie produkt, świetnie się go aplikuje, nie powoduje plam i nie śmierdzi tak mocno jak inne samoopalacze. Cena jest bardzo korzystna, choć wydajność raczej słaba.



Uff, to już wszystko:-) Przyznam, że jestem dumna z tych zużyć i teraz znowu rozpoczynam zapełnianie torby "na zdenkowanych" ;-)


26.7.13

Peelingowy ulubieniec wszechczasów

Peelingowy ulubieniec wszechczasów
Dzisiaj o moim ulubionym zdzieraku, czyli pewnie wszystkim już znanym peelingu kawowym.


To mój niekwestionowany ulubieniec, do którego zawsze wracam po krótkotrwałych romansach z różnymi drogeryjnymi peelingami.
Przekonałam się do niego już dawno temu, choć początki były trudne i przed spróbowaniem podchodziłam do niego sceptycznie.


 Peeling sporządzam z kawy mielonej (kupuję zawsze taką najtańszą), soli, wody oraz olejku.
Wykonanie jest bardzo proste i szybkie: 2 łyżki kawy, łyżeczka soli, 2-3 łyżki wody i kilka pompek olejku (wg uznania).





Peeling fantastycznie zdziera zrogowaciały naskórek, jest mocny dzięki kryształkom soli i doskonale natłuszcza dzięki olejkowi.
Możemy oczywiście wykonać peeling z samej kawy, nie dodając soli- wtedy będzie łagodniejszy. Olejku też dodajemy wg własnych potrzeb i upodobań, możemy też z niego w zupełności zrezygnować. Ja dodaję porzeczkowego olejku Alverde, by go jak najszybciej zużyć ;-)


 Po użyciu kawowego peelingu skóra jest niesamowicie gładka i delikatna- bez porównania do drogeryjnych zdzieraków. Uwielbiam to uczucie!


Mieszanina ma jednak istotną wadę- strasznie brudzi wannę, więc potem trzeba się namachać żeby posprzątać jej pozostałości. Dla mnie też zapach nie należy do przyjemnych- to dlatego, że nie lubię kawy, ale z pewnością kawoszom nie będzie przeszkadzać ;-)
Po porządnym masażu tym peelingiem skóra może być bardzo zaczerwieniona, ale to normalne wskutek tarcia i zwiększenia ukrwienia. W moim przypadku po kilkunastu minutach nie ma już śladu po czerwonych plackach.

Jednym zdaniem- polecam wypróbować, a na pewno się nie rozczarujecie :-)



22.7.13

Ulubiony gadżet włosowy :-)

Ulubiony gadżet włosowy :-)
Od kwietnia namiętnie używam szczotki Tangle Teezer i jestem z niej ogromnie zadowolona. Bardzo długo wzbraniałam się przed jej zakupem, bo przecież płacimy spore pieniądze za kawałek plastiku do rozczesywania kłaków! Ale jak to u mnie zwykle bywa- prędzej czy później i tak się skuszę… I skusiłam się na Tangle Teezer z edycji Juicy Fruit w soczystych, neonowych pomarańczowo-zielonych kolorach.


Szczotka przyjechała do mnie kurierem i po odpakowaniu zaraz zaczęłam ją testować. Noooo, muszę przyznać, że zaskoczyła mnie to z jaką łatwością i delikatnością rozczesuje włosy.



Zakochałam się w tym urządzeniu od pierwszego użycia! Na szczęście zapomniałam już jak mocno szarpała moje włosy zwykła szczotka i ile musiałam się namęczyć, by włosy były dobrze rozczesane. Teraz nie mam z tym problemu :-) Dodatkowo włosy są bardziej wygładzone i mniej się puszą po czesaniu. Ja używam jej zarówno do suchych, jak i mokrych włosów (tak, rozczesuję włosy na mokro po umyciu…) i sprawdza się idealnie.



Szczotka jest również banalnie prosta w utrzymaniu- z łatwością można ją umyć pod bieżącą wodą.

Na razie wypustki w mojej szczotce nie odkształciły się, ale wiem, że z czasem się tak może stać.


Polecam każdemu spróbowanie szczotki Tangle Teezer. Szczególnie pomocna stanie się ona osobom z długimi włosami, które mają problemy z kołtunami, puszeniem i wypadaniem włosów.
Nie sądziłam, że tak ją polubię. Miałam raczej mieszane uczucia i podejrzliwie na nią patrzyłam myśląc, że to kolejny przereklamowany bubel. Nic z tych rzeczy! Żałuję tylko, że odkryłam ją tak późno, choć lepiej późno niż wcale…


Co sądzicie o TT?



19.7.13

Tony Moly Shiny Foot Peeling Liqiud

Tony Moly Shiny Foot Peeling Liqiud
W maju postanowiłam się skusić na popularny peeling do stóp w płynie. Wybrałam ten z firmy Tony Moly, bo zbierał dobre opinie i jest łatwo dostępny na eBay.



Peeling dotarł do mnie po niecałych 3 tygodniach, kiedy pogoda była bardzo upalna, tak więc postanowiłam poczekać z jego użyciem na nieco chłodniejsze dni, bo bałam się, że nie będę mogła założyć sandałów, ani w ogóle pokazywać bosych stóp.



Od momentu zakupu peelingu nie robiłam ze stopami nic, by mieć dokładny obraz działania tego produktu. W trakcie tych kilku tygodni skóra zrobiła się twarda i sucha, zwłaszcza na piętach i pod palcami. Dzielnie jednak trzymałam się z daleka od wszelkich tarek. Kiedy nadszedł w końcu dzień próby byłam mocno podekscytowana...



Zestaw składa się w dwóch saszetek z płynem złuszczającym i foliowych skarpetek.




Peeling działa na zasadzie złuszczania zrogowaciałej i suchej skóry. Jego wykonanie polega na włożeniu czystych i osuszonych stóp do dołączonych skarpetek, a potem wlaniu do nich zawartości saszetek- każda na jedną stopę. Następnie należy odczekać ok 1,5 godz, a potem zdjąć skarpetki i osuszyć stopy.




Po wykonaniu peelingu liczyłam na spektakularne efekty po kilku dniach. Łuszczenie skóry rozpoczęło się w czwartym dniu po peelingu i było zdecydowanie bardziej delikatne niż się spodziewałam. Odeszła mi tylko skóra z niewielkiej części pięt i leciutko z powierzchni pod palcami. Myślałam, że łuszczenie jeszcze się pogłębi i pozbędę się wszystkiego, co przez te kilka tygodni wyhodowałam. Niestety się pomyliłam, bo skóra wróciła do normalnego stanu. Miejsca, w których skóra odeszła były faktycznie miękkie i delikatne, ale na większej powierzchni stóp skóra pozostała nietknięta.



Niestety peeling nie spełnił moich oczekiwań i zawiodłam się na nim, więc nie kupię go ponownie i pozostanę przy tradycyjnych metodach złuszczania zrogowaciałego naskórka ze stóp.





15.7.13

Kilka słów o Veet Easy Wax

Kilka słów o Veet Easy Wax
Pod ostatnim postem zakupowym, w którym pokazywałam podgrzewacz do wosku firmy Veet pojawiło się sporo komentarzy z prośbami o jego recenzję.



Na wstępie napiszę, że zestaw kupiłam sama i firma Veet absolutnie mnie nie sponsoruje, dlatego możecie być spokojne o rzetelność mojej recenzji ;-)
Druga sprawa to fakt, że jestem kosmetologiem i mimo, że studia skończyłam już dawno temu, a w zawodzie obecnie nie pracuję to jednak mam spore doświadczenie i wiedzę o takich urządzeniach. Nie miałam więc żadnych oporów przed kupnem podgrzewacza do wosku, bo uczyłam się jego używania i wiedziałam, że nie zrobię sobie nim krzywdy.



Zestaw można kupić w Rossmannie w regularnej cenie ok. 75 zł lub 60 zł w promocji, w jego skład wchodzi oczywiście mały, poręczny i elegancki podgrzewacz do wosku, wosk w rolce- wersja z szeroką rolką do rąk i nóg, paski flizelinowe, podstawka do podgrzewacza, kabel zasilający i kilka chusteczek nasączonych oliwką.

Używanie machinerii jest bardzo proste i wygodne, pod warunkiem, że wiemy jak to robić prawidłowo.
Depilacja ciepłym woskiem jest bardzo skuteczną i popularną metodą, którą bardzo często wykonuje się w gabinetach kosmetycznych.
Istnieją jednak przeciwwskazania do tego zabiegu, o których bezwzględnie należy pamiętać:
- żylaki i zapalenia żył
- pęknięte naczynka
- ostatni trymestr ciąży
- alergie
- uczulenia
- łuszczyca
- cukrzyca
- świeże rany, blizny
- stany zapalne i ropne
- owrzodzenia
- obrzęki
- epilepsja
- mała krzepliwość krwi
- gorączka



Gorącym woskiem możemy usuwać każdy rodzaj owłosienia, z każdego miejsca ciała. Oczywiście należy pamiętać, że włoski muszą mieć odpowiednią długość, by depilacja była efektywna. Tak więc najlepszą długością jest ok. 4-5 mm, co generalnie równa się ok. 10 dniom zapuszczania buszu ;-)

Kiedy nie mamy żadnych przeciwwskazań do depilacji ciepłym woskiem, a nasze włosy mają już odpowiednią długość możemy przystępować do zabiegu :-)

Na początek najlepiej włączyć podgrzewacz z włożonym w środku woskiem do prądu. Proces rozgrzewania wosku trwa w urządzeniu ok. 20-40 min jak pisze producent. Ja jednak radzę rozgrzewać go pełne 40 min, by osiągnął idealną temperaturę i konsystencję.



Kiedy odłączycie go wcześniej wosk może mieć zbyt niską temperaturę i będzie się źle rozprowadzać na skórze.
W trakcie rozgrzewania wosku najlepiej umyć miejsce, które ma zostać wydepilowane i dokładnie je osuszyć. Potem możemy je również posypać talkiem- to ułatwia depilację, bo wosk przykleja się do włosów, zaś w mniejszym stopniu do skóry, przez co zmniejszamy ryzyko jej uszkodzenia podczas zrywania plastra.





Po ok. 40 min wosk powinien być gotowy do użytku, wówczas możemy odłączyć kabel od podgrzewacza, ale nie musimy tego robić i możemy depilować się kiedy urządzenie jest podłączone do prądu. Bez obaw, że wosk Was poparzy- podgrzewacz posiada czujnik temperatury i nagrzewa się tylko do pewnego momentu. Osobiście wolę się depilować „z kablem”, bo wtedy wiem, że wosk nie zastygnie i cały czas będzie mieć odpowiednią temperaturę.
Możemy przystąpić do depilacji! Najpierw nakładamy wosk na skórę zgodnie z kierunkiem wzrostu włosa- to bardzo ważna zasada! Depilowane miejsce możemy pokryć woskiem kilkakrotnie, tak by na włosach znajdowała się dostateczna jego ilość. Wosk po nałożeniu absolutnie nie parzy, jest tylko ciepły, więc nie martwcie się o poparzenie.





Potem do wosku przyklejamy pasek flizelinowy- również zgodnie z kierunkiem wzrostu włosów i mocno go dociskamy. Po chwili jednym, mocnym i zdecydowanym ruchem odrywamy pasek od skóry. 



Bardzo ważne jest, by ciągnąć pasek pod włos i nie szarpać go do góry, tylko jakby poziomo do depilowanego miejsca.
Wówczas wszystkie lub prawie wszystkie włosy powinny zostać wyrwane. Kiedy okaże się, że wyszło mało włosów i miejsce jest źle wydepilowane nie radzę powtarzać zabiegu w tym miejscu po raz kolejny. Uczono mnie, że wosk z danego miejsca można zrywać tylko raz podczas zabiegu, w przeciwnym razie grożą Wam ogromne podrażnienia, wybroczyny, a nawet zerwany naskórek.
Tak więc jeśli Wam nie wyjdzie depilacja w danym miejscu możecie ją powtórzyć za kilka dni.

Paski flizelinowe są jednorazowego użytku, ale oznacza to, że nie wyrzucacie każdego paska po jednokrotnym pociągnięciu i możecie nakleić go spokojnie 3-4 razy i dopiero wtedy wyrzucić. Oczywiście możecie je także dowolnie przycinać, w zależności od tego jakie miejsce depilujecie, tak by było Wam wygodnie.



Można również pokryć woskiem dużą powierzchnię skóry i wydepilować ją za jednym razem, ale możecie też depilować się po kawałeczku, miejsce za miejscem- wg upodobań.
Ważne jest, by zostawić z brzegu ok. 1 cm czystej skóry, niepokrytej woskiem- wtedy łatwiej złapać pasek i pociągnąć.
Po zerwaniu paska możecie ucisnąć depilowane miejsce- wówczas nie boli ono aż tak bardzo. 
Po zabiegu skórę należy przetrzeć oliwką w celu usunięcia pozostałości wosku.







Ot i cała filozofia! Potem możemy się już tylko cieszyć gładką skórą :-)
Producent reklamuje, że skóra pozostanie gładka przez 4 tygodnie, ale to zależy od tego jak szybko rosną Wam włosy i w jakim miejscu. W moim przypadku skóra na nogach i rękach jest faktycznie gładka przez ok. 4 tygodnie, natomiast bikini i pachy po ok. 2 tygodniach wymagają ponownego zapuszczania i zabiegu.

Bezpośrednio po depilacji może wystąpić podrażnienie skóry w postaci zaczerwienienia i malutkich krosteczek- to normalna reakcja, która pojawia się nawet po prawidłowej depilacji. Podrażnienie znika po kilku godzinach i po depilacji nie zostaje żaden ślad. Wszystko jednak  zależy od wrażliwości danej skóry- u jednych osób trwa to zaledwie chwilę, u innych kilka dni. Dlatego pamiętajcie, by nie depilować się bezpośrednio przed ważnym wyjściem, wyjazdem czy imprezą.

W przypadku nieumiejętnej depilacji oprócz zaczerwienienia na skórze pozostają wybroczyny i obrzęki, możemy sobie także zerwać naskórek. (!)
U mnie niestety raz też taka sytuacją się przydarzyła ze względu na to, że wosk był zbyt słabo nagrzany.

Jeśli chodzi o ból to jest on oczywiście subiektywnym odczuciem i u każdego depilacja jest inaczej odczuwana. Są osoby, które kompletnie nie odczuwają bólu (spotkałam nawet taką osobę, dla której depilacja jest przyjemnym zabiegiem i woli zrywanie włosów niż masaż relaksacyjny). Są również osoby o słabym progu bólu i ciężko jest im znieść ten zabieg.


Z własnego doświadczenia mogę stwierdzić, że najbardziej boli depilacja pach i głębokiego bikini, zaś najmniej odczuwam depilację nóg. Z czasem jednak można się przyzwyczaić do bólu i przy regularnej depilacji za każdym razem ból jest mniej odczuwalny.
Po depilacji oczywiście przez 1 dzień musimy unikać opalania- zarówno w solarium, jak i na słońcu, nie chodzić na basen, by chlorowana woda nie podrażniła jeszcze bardziej skóry. Możemy użyć łagodzących kremów z alantoiną, pantenolem lub aloesem.
Dodam jeszcze, że można kupić woski z szerokimi lub wąskimi rolkami, odpowiednie dla danej części ciała. Ja dobrze radzę sobie woskiem z szeroką rolką, ale na początek łatwiej jest użyć wąskiej rolki do pach, bikini czy wąsika. Są oczywiście różne gatunki wosków, różne zapachy i bajery z nawilżaniem, łagodzeniem itp.- dla mnie bez różnicy.



Bardzo chwalę sobie mój podgrzewacz i jestem z niego zadowolona. Oczywiście nie namawiam Was do kupienia zestawu z Veet, na Allegro jest również mnóstwo tego typu urządzeń w podobnej cenie, a często nawet niższej. Mnie się spodobał design podgrzewacza Veet i jego niewielkie rozmiary, dlatego zdecydowałam się go kupić.

Używałyście tego typu urządzeń? Dajcie znać jakie są Wasze doświadczenia z woskiem :-)



Copyright © 2016 Nasze Poddasze , Blogger