28.11.14

Kolejny Chanelkowy ulubieniec- Ebloui

Kolejny Chanelkowy ulubieniec- Ebloui
Miłość do kremowych cieni Chanel rośnie u mnie coraz bardziej, a dzisiaj chcę wam przedstawić mojego ulubionego „Chanelka” na jesień.
To cień Illusion d`Ombre  nr 86  Ebloui (oczywiście ja musiałam od razu po zakupie wsadzić w niego paluch i go wypróbować, także wybaczcie, że na zdjęciach nie prezentuje się najlepiej).  


Kolor to ciepły brąz, z rdzawo-czerwonymi nutami i opalizującymi drobinami. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że świetnie pasuje do zielonej tęczówki i podbija jej kolor (niebieskookim też pewnie kolor przypadłby do gustu). Cera jednak musi być nieskazitelna, a jej koloryt wyrównany, bo trzeba pamiętać, że takie kolory cieni mogą powodować, że twarz wygląda na zmęczoną lub chorą nie daj Boże ;-)



Ja się z moim Ebloui bardzo polubiłam i obecnie używam go często do dziennych makijaży, choć jak widać na załączonym obrazku bez problemu można nim wykonać praktycznie cały wieczorowy makijaż oka (a może dla bardziej odważnych to też dzienniak?).
Cień bardzo łatwo nakłada się palcem i tak jest dla mnie najwygodniej, z rozcieraniem też nie ma problemu. W ciągu dnia nic nie migruje, nie roluje się ani nie blednie. Jedyną wadą tych cieni jest ich cena.
Tak czy siak kremowe cienie ostatnio podbijają moje serce i pewnie moja skromna kolekcja niedługo się powiększy.



- cena: ok. 145 zł

- dostępność: m.in. Sephora, Douglas


25.11.14

Wella SP Smoothen Mask

Wella SP Smoothen Mask
Moje włosy denerwują mnie od lat… Nie farbuję ich, nie prostuję, nie kręcę, dbam o nie regularnie a one odwdzięczają mi się puszeniem i wstrętnym przesuszeniem. Nie wiem za co spotkała mnie kara w postaci wysokoporowatych włosów… 
Tak czy siak chwytam się różnych możliwości i stosuję pielęgnację zarówno naturalną, jak i tą bardziej „sztuczną”. Zależy mi głównie na zniwelowaniu puszenia i wygładzeniu włosów. Ostatnio do testów od Bodyland.pl trafiła mi się maska wygładzająca Wella SP Smoothen i o niej dzisiaj skrobnę co nieco.


Maska znajduje się w wygodnym, plastikowym opakowaniu, ma 200 ml pojemności i bardzo przyjemny, fryzjerski zapach.
Konsystencja jest gęsta i zbita, taka trochę „budyniowa”.
Więcej o masce przeczytacie TU


Kosmetyk zdał u mnie egzamin i mogę go wam polecić. Wystarczy zostawić go na włosach po umyciu tylko na kilka minut, a po zmyciu włosy są gładkie, miękkie i błyszczące. Oczywiście efektu włosów niskoporowatych nie uzyskam nigdy, ale rezultat po masce Wella bardzo mnie zadowala.

- cena: ok. 55 zł

- dostępność: drogerie stacjonarne i internetowe, m.in. Bodyland.pl


21.11.14

Eyeliner Pierre Rene Hi-Tech

Eyeliner Pierre Rene Hi-Tech
Eyelinery to nie moja bajka. Miałam do różnych niejedno podejście, ale mam zbyt trudną powiekę (wiotką i pomarszczoną, a do tego mocno opadającą), by kreska prezentowała się na niej ładnie. Dość porządny efekt jest do uzyskania, ale to zajmuje mi mnóstwo czasu, którego wstając skoro świt nie mam zbyt wiele.
Już dosyć dawno w moje ręce wpadł cudak od Pierre Rene, czyli tzw. Stylowy Eyeliner HI-TECH. Sporo osób pokazywało już ten wykrzywiony, nieco futurystyczny eyeliner.
Rysik jest dość cienki, ale do najcieńszych też nie należy, pigmentacja niezła, ale tylko po mocnym naciśnięciu pisaka.




Na pięknej, gładkiej powiece można nim wyczarować idealne kreski- cienkie i grube. U mnie to wyższa szkoła jazdy, więc kiedy mam kilka minut więcej to sięgam po ten liner i rysuję nim tylko cienką kreskę nad linią rzęs w zewnętrznym kąciku („jaskółka” oczywiście nie wchodzi w grę) i wtedy dość dobrze to wygląda.


Kreska jest bardzo trwała i wytrzymuje cały dzień, nie odbija się w załamaniu i nie blaknie.
Gdybym lubiła się z eyelinerami to pewnie sięgnęłabym po kolejne opakowanie tego kosmicznego pisaka, ale moja miłość do kredek nie osłabła ani trochę i to one są moimi ulubieńcami.


- dostępność: drogerie osiedlowe, Drogerie Natura (nie wszystkie), sklep internetowy Pierre Rene

- cena: 18,99 zł


18.11.14

Serum zwężające pory Sebo Vegetal

Serum zwężające pory Sebo Vegetal
Dzisiaj zaległa recenzja kosmetyku, który podbił latem moje serce. Niestety zapomniałam w porę wrzucić tą notkę, ale może skorzystacie na przyszłość.
Moja skóra latem lubi się przetłuszczać, dlatego podczas jednej z kuszących promocji na stronie YR postanowiłam zaopatrzyć się w serum zwężające pory z linii Sebo Vegetal.
Opis producenta możecie przeczytać TU 


Serum znajduje się w szklanej buteleczce po pojemności 30 ml, pompka działa bez zarzutu i wydobywa niewielką ilość kosmetyku, który ma lekką, żelową konsystencję i delikatny, świeży zapach.


Producent zaleca stosowanie 2 razy w tygodniu, ale ja postanowiłam pojechać po całości i używałam go codziennie rano przed nałożeniem kremu i zrobieniem makijażu. Po rozsmarowaniu serum wchłania się błyskawicznie do zupełnego matu, pozostawiając skórę bardzo gładką i napiętą. Makijaż utrzymuje się bez zarzutów, serum utrzymuje moją skórę w ryzach na długi czas i faktycznie nie muszę już matowić cery w ciągu dnia. Jeśli chodzi o efekt zwężania porów i ich oczyszczania to większych rezultatów nie zauważyłam, ale śmiało mogę stwierdzić, że serum absolutnie mnie nie zapchało.

Zdenkowałam już jakiś czas temu to serum, ale myślę, że zaopatrzę się w niego przed kolejnym latem, bo jestem absolutnie usatysfakcjonowana jego działaniem matującym, które miałam okazję dokładnie poznać w czasie letnich upałów.

- cena: 72 zł (często jest sporo tańszy w promocji)

- dostępność: sklepy stacjonarne i online YR


15.11.14

Puder ryżowy Paese

Puder ryżowy Paese
Od kilku lat moim ulubieńcem w dziedzinie pudrów jest puder bambusowy z Biochemii Urody. Zużyłam już kilka opakowań i systematycznie do niego wracam.
Kilka miesięcy temu jednak postanowiłam wypróbować czegoś nowego i padło na puder ryżowy marki Paese.
Opakowanie jest klasyczne, jak na sypki produkt, ale sitko ma zbyt wielkie dziurki, przez które wydobywa się stanowczo za dużo pudru (niedawno marka zmieniła design tego pudru i teraz podobno jest już lepiej).
Puder ma biały kolor, ale jest transparentny i dopasowuje się do odcienia naszej skóry.


Pudry schodzą u mnie hurtowo, bo tłusta cera i wiecznie świecący się nos to moja zmora. Przyznaję otwarcie, że ryżowy puder radzi sobie na tyle świetnie, że nie muszę robić żadnych poprawek w ciągu dnia.
Zmatowienie cery jest znaczne, co zupełnie nie spodoba się posiadaczkom suchych skór. Tłuścioszki powinny być niego zadowolone, a innych może niestety przesuszyć.

Dla mnie to fantastyczny kosmetyk na lato, który obecnie jednak poszedł w odstawkę, bo wolę coś lżejszego, ale fankom matu serdecznie polecam!

- dostępność: wyspy Paese, drogerie internetowe np. Ladymakeup.pl


- cena: ok. 26- 40 zł

11.11.14

May to Be- recenzja tuszu i paletki

May to Be- recenzja tuszu i paletki
Na blogerskim spotkaniu w Katowicach wpadły mi w ręce kosmetyki kompletnie nieznanej mi marki May to Be. Przyznaję szczerze, że dość ostrożnie do nich podeszłam. Wśród kilku kosmetyków postanowiłam wypróbować tylko dwa, reszta pewnie powędruje w świat.

Tusz to jeden z kosmetyków, które bardzo lubię testować, dlatego May to Be poszedł w obroty. Opakowanie jest zwyczajne, standardowe i nie urzekło mnie jakoś specjalnie. Szczoteczka do złudzenia przypomina mi tą w testowanym przeze mnie dawno temu tuszu Sensique- jest mała, wąska i ma tradycyjne włosie.



Moje rzęsy nie są jakoś specjalnie wymagające, brakuje im jedynie długości. Tusz May to be sprawdził się na nich dość średnio i nie spowodował efektu „wow”, ale na dzień efekt nawet mi się podoba. Naturalne, niesklejone rzęsy- tego potrzebuję malując się do pracy. Na większe wyjście pewnie wybrałabym inny tusz, bo tą maskarą dramatycznego efektu nie uzyskacie. Ważnym plusem dla mnie jest też to, że tusz wytrzymuje u mnie na rzęsach od 5.30 rano do samego wieczora, nie kruszy się, nie osypuje i nie odbija w ciągu dnia.


Wśród kosmetyków marki May to Be znalazło się u mnie też trio cieni, którego kolory w opakowaniu bardzo mi się spodobały, dlatego postanowiłam ich spróbować.
Niestety po otwarciu bardzo się rozczarowałam, bo cienie mają słabą pigmentację, a podczas rozcierania praktycznie nic z nich nie zostaje, dlatego też nie wrzucam zdjęcia z makijażem, po prostu niczego na nim nie widać. Nie wiem czy wszystkie cienie tej marki mają taką jakość, całkiem możliwe, że trafiła mi się taka lipna paletka. Być może spiszą się u dziewczyn, które zaczynają przygodę z makijażem, ale ja już przyzwyczaiłam się do jakości Inglota, Maca czy Urban Decay i moim zdaniem te cienie są po prostu słabe, choć pewnie cenowo wypadają o wiele korzystniej.





- dostępność i cena: niestety nie znalazłam nigdzie informacji na ten temat


7.11.14

Loreal Lumi Magique

Loreal Lumi Magique
Taaak, a u mnie ciąg dalszy poszukiwań idealnego korektora pod oczy… Jak wiecie ostatnio na tapecie były korektory z Yves Rocher i Eveline, których nie polubiłam i nie wrócę do nich na pewno.
Po tamtych przygodach przyszła pora na osławiony już Lumi Magique z Loreal, którego od dawna chciałam spróbować. Cena jak za drogeryjny korektor sporawa, ale już samo opakowanie mnie zachęciło do zakupu.


Jak wiecie nie narzekam na cienie pod oczami, bo mam jedynie odrobinę ciemniejsze obwódki, które tak generalnie spokojnie ukryłabym pod kremem bb, ale szukam czegoś co rozjaśni moje spojrzenie, odmłodzi je i rozpromieni obszar pod oczami. Moją największą zmorą jest przesuszanie skóry pod oczami, które korektorom wszelkiej maści wychodzi koncertowo, czy je przypudruję, czy nie to i tak suchość pod oczami gwarantowana. Do tego zmarszczki mimiczne mocno dają mi się we znaki, co każdy korektor uwielbia u mnie podkreślać.


Lumi Magique okazał się najlepszym jak dotąd korektorem, który generalnie słabo kryje i pewnie przez to niewiele osób go lubi, ale za to nie przesusza skóry pod oczami i najmniej zbiera się w zmarszczkach!
Jasny, różowawy kolor w zupełności wystarcza mi na zakrycie leciutkich cieni, a rozjaśnienie i rozświetlenie jakie daje korektor jest dla mnie wystarczające, choć też nie rewelacyjne. Co do przemieszczania korektora napiszę tylko, że oczywiście wchodzi mi w załamania. Pod poprzednimi postami o korektorach wiele z was radziło mi przypudrowanie- kochani, ja zawsze gruntuję korektor delikatnymi pudrami i nie omijam tego punktu ;-)
Zbieranie w zmarszczkach niewielkie, ale odnotowane, więc poszukuję nadal, choć pewnie jeszcze będę wracać do Lumi Magique.


- cena: ok. 47 zł

- dostępność: Rossmann, Natura, Hebe, drogerie internetowe


4.11.14

Zakupy październikowe + WYNIK ROZDANIA!

Zakupy październikowe + WYNIK ROZDANIA!
Październik minął mi w mgnieniu oka, niestety przyniósł praktycznie same problemy i w sumie cieszę się, że już się skończył... Mam szczerą nadzieję, że listopad okaże się dla mnie łaskawszy. Od połowy miesiąca nawet nie pomyślałam o zakupach kosmetycznych, ale w pierwszym tygodniu odwiedziłam kilka sklepów i poczyniłam małe zakupy :)


  • wizyta w Organique zaowocowała paroma nowościami. Skusiłam się na pomarańczową piankę myjącą, maskę do włosów Anti Age, balsam do ciała z masłem shea, a w gratisie dostałam kulę do kąpieli

  • oczywiście nie mogło zabraknąć też wizyty w MAC! Kupiłam puder Studio Sculpt, róż mineralny Warm Soul, pomadkę Peach Blossom i Pretty Please

  • w The Body Shop skusiłam się na duet- balsam do demakijażu i szmatkę muślinową


  • wstąpiłam też do L`occitane i wzięłam Puszysty krem do rąk, a w aptece kupiłam balsam do ust Nuxe Reve de Miel

  • na koniec jeszcze krótka wizyta w Zielonej Mydlarni, gdzie zaopatrzyłam się w nowe woski YC

  • aaa, no i jeszcze mój ulubieniec czyli Dziki Józef! Uwielbiam!



Teraz czas na ogłoszenie wyniku mojego małego rozdania! Nagroda wędruje do:




Gratuluję i przez tydzień czekam na dane adresowe!


Copyright © 2016 Nasze Poddasze , Blogger