26.7.22

Gdy Ci smutno, gdy Ci źle... tapetę połóż se!

Gdy Ci smutno, gdy Ci źle... tapetę połóż se!


Wiosna i lato to u nas czas intensywnych zmian. Zwykle tak jest, że te pory roku motywują nas mocniej do zmian, remontów 
i ogólnego działania. 
Jesienią i zimą będziemy się byczyć przed Netflixem, ale póki co działamy! 


Tym razem chciałabym Wam przybliżyć sporą zmianę w salonie, w którym postanowiliśmy na jednej ze ścian położyć tapetę. Zmian jest jeszcze kilka, ale o tym napiszę kiedy indziej, ponieważ wymagają one osobnych treści. Wracając do tapety- po raz kolejny podjęłam współpracę ze sklepem Tapetujemy.pl, gdzie wybrałam tapetę Graceful Stories 7269 Nocturne marki Boras Tapeter

Poprzednią metamorfozę z tapetą w roli głównej zobaczycie w TYM artykule.



To dość popularny, roślinny wzór w stylu vintage, który z resztą jest dostępny w rozmaitych wersjach kolorystycznych. Ja do salonu wybrałam stonowany, beżowy odcień z delikatnymi złotymi zdobieniami. Tapety marki Boras Tapeter poznałam już wcześniej i niezmiennie jestem zachwycona ich jakością. Moją ogromną inspiracją są skandynawskie wnętrza, które namiętnie obserwuję na Instagramie.


Sam proces tapetowania to dla nas relaksik! Lubimy to robić, zwłaszcza mając do dyspozycji tak dobre jakościowo tapety na flizelinie. Mieszamy klej z wodą wg proporcji podanych na opakowaniu, smarujemy klejem ścianę i lecimy z tematem. Kiedy wspomnę sobie stare czasy, w których trzeba było skrupulatnie smarować klejem każdy pasek tapety papierowej zanim trafił na ścianę to aż się włos jeży... Aktualnie jest czyściutko, sprawnie i o wieeele szybciej, dlatego preferujemy flizelinowe tapety. W naszym przypadku byłoby jeszcze szybciej, gdyby nie precyzyjne docinki pod skosem czy wokół belek stropowych.

Generalnie tapetowanie to dość łatwy i mało skomplikowany proces, nie wymagający skomplikowanych narzędzi czy fachowych umiejętności. Wystarczą wiaderko, mieszadło, klej do tapet, rakla lub wałek, nożyk do tapet, tapeta oczywiście i chęci do pracy!



W tym wypadku dwa wieczory spokojnie wystarczyły nam do położenia tapety na gotowo. 
A salon po tej metamorfozie po prostu nas zachwycił. Bez ściemy. Mąż był raczej średnio przekonany do tapety na tej ścianie, jeszcze w wybranym przeze mnie wzorze, a jednak po akcji tapetowania sam stwierdził, że to był strzał w dziesiątkę.

Salon stał się przytulniejszy, bardziej nastrojowy i taki "nasz". 

W tym roku totalnie idę za głosem swojego serca i tworzę sobie nowy, wewnętrzny krajobraz, w którym jeszcze przyjemniej będzie mi się spędzało czas. Dobrze, że oboje świetnie się rozumiemy podczas planowania i przeprowadzania tych zmian, bo czekają już kolejne projekty do zrealizowania!


Tutaj link do mojego modelu tapety: https://tapetujemy.pl/p/1596/60322/tapeta-boras-tapeter-graceful-stories-7269-nocturne-graceful-stories-boras-tapeter-tapety-dekoracyjne.html

Link do sklepu: https://tapetujemy.pl

Zerknij także na pozostałe piękne wzory tapet marki Boras Tapeter: https://tapetujemy.pl/tapety-dekoracyjne/boras-tapeter


Post powstał we współpracy komercyjnej z marką Tapetujemy.pl


5.7.22

Ikea hack nr 2, czyli kolejna przeróbka słynnej komody Ivar

Ikea hack nr 2, czyli kolejna przeróbka słynnej komody Ivar


Przeróbki i zmiany to moje drugie imię. Wiadomo. A sosnowa szafka Ivar, pochodząca ze szwedzkiej "jaskini zła" aż się prosi żeby coś z nią pokombinować, co też uczyniłam. Zmiany te następowały stopniowo, wraz z pojawiającymi się kolejnymi pomysłami. Także być może efekt wciąż nie jest jeszcze ostateczny!



KROK PO KROKU...

Zacznijmy od tego, że to tak naprawdę półtorej szafki Ivar. Kiedyś kupiłam dwa komplety do mojego domowego biura, potem postanowiłam jedną szafkę (40 cm) wstawić do łazienki i tym sposobem aktualnie komoda składa się z dwóch niepełnych kompletów.
Dawno temu pobawiłam się ciemniejszą bejcą, potem dołożyliśmy toczone nóżki, a do tego doszły też ozdobne drewniane listewki, które przykleiliśmy na kleju montażowym. Fajnie wyszło, ale jednak ciągle mi czegoś brakowało. Kombinowałam co by tu jeszcze zmienić i wtedy na znanym portalu aukcyjnym natknęłam się na plecionkę rattanową. Stwierdziłam, że to może być strzał w dziesiątkę! Taka plecionka jest sprzedawana na Allegro, można ją kupić na metry. Przed montażem warto ją trochę zmoczyć w zimnej wodzie, wówczas staje się bardziej plastyczna. Jej dużym plusem jest to, że można ją również barwić (ja oczywiście użyłam bejcy).



Do montażu plecionki użyłam przezroczystej, dwustronnej taśmy montażowej. Uznałam, że nie będziemy wycinać otworów w drzwiczkach i po prostu przykleimy plecionkę bezpośrednio na nie. Trochę pójście na łatwiznę, ale efekt mnie zadowala, więc nie warto sobie dokładać pracy.




Ostatnim elementem tej metamorfozy była wymiana gałek. Kupiłam w Sinsay uchwyty drewniano-marmurowe za świetną cenę. Ten model okazał się być idealny do przerabianej komody.

Efekt tych działań bardzo mnie zadowala i w ten bardzo prosty, stosunkowo tani i szybki sposób ta sieciówkowa komoda zyskała zupełnie nowy, absolutnie wyjątkowy i niepowtarzalny wygląd. 

DODATKI

Jak wiadomo dodatki i detale mają moc. Komoda wyglądałaby łyso i nieciekawie gdyby nie kilka bibelotów, które jeszcze bardziej podkreśliły jej charakter. Przede wszystkim przepiękne, stylizowane lustro z Zara Home. Marzyło mi się od kilku miesięcy i bardzo się cieszę, że udało mi się je kupić. Podobnie jak ścienne świeczniki, które dorwałam na starociach. To wszystko tworzy mój ukochany, rustykalny klimat. Dobrą robotę zrobił też masywny wazon z H&M Home, a dzięki "barankowemu" fotelowi ze sklepu Depot kącik stał się przytulniejszy. Teraz chętnie będę tu zasiadać z kawą i książką. 





Copyright © 2016 Nasze Poddasze , Blogger