31.12.15

Ulubieńcy roku 2015

Ulubieńcy roku 2015
Na dzisiejszy dzień miałam zaplanowany post z projektem denko, ale po zerknięciu do szuflady z pustakami okazało się, że mam tylko 3 zużyte opakowania, więc nie ma sensu wrzucać takiej notki w chwili obecnej. Dlatego też postanowiłam, że dzisiaj przedstawię Wam moich ulubieńców mijającego 2015 roku.
Wybierając poszczególne kosmetyki do tego zestawienia nie miałam problemu ze wskazaniem na te ulubione i dopiero teraz uświadomiłam sobie, że wiele z nich nie doczekało się jeszcze swoich 5-ciu minut na moim blogu. Obiecuję nadrobić to jak najszybciej!

KOSMETYKI PIELĘGNACYJNE

- demakijaż i oczyszczanie twarzy --> zwycięzcami tej kategorii bezsprzecznie zostają Płyn Micelarny do skóry wrażliwej Garnier, który okazał się świetnym zamiennikiem znacznie droższej Biodermy, płyn bardzo dobrze zmywa mój makijaż, nie podrażnia skóry i jest bardzo wydajny. Kolejnym ulubieńcem jest żel do mycia twarzy Clinique Liquid Facial Soap w wersji łagodnej do cery suchej i mieszanej- używam go codziennie wieczorem i jestem zadowolona z tego jak oczyszcza moją cerę, domywa resztki makijażu i nie wysusza mojej cery, a w połączeniu ze szczotką Foreo Luna tworzą duet niemal idealny.



- pielęgnacja twarzy --> tutaj na szczególne wyróżnienie zasłużył krem pod oczy Clinique All About Eyes Rich, który jako jeden z nielicznych dobrze nawilża moją skórę pod oczami i świetnie zachowuje się pod makijażem, współgrając z moimi korektorami. W mijającym roku moja pielęgnacja mocno opierała się na marce Clarins i postanowiłam do ulubieńców włączyć również słynny olejek do twarzy Huile Lotus, który fantastycznie nadaje się do mojej tłustej cery- nie zapycha jej, dobrze nawilża i reguluje wydzielanie sebum. Uwielbiam go! Poza tym moim odkryciem były kropelki samoopalające Clarins Radiance-Plus Golden Glow Booster, które dobrze współgrały z kremami, których używałam i dzięki nim moja skóra nie była tak blada jak zwykle.



- maski do twarzy --> zdecydowani ulubieńcy to czarna wersja Glamglow Tingling&Exfoliating Mud Mask, dzięki której moja cera staje się idealnie gładka, promienna a pory są zminimalizowane oraz Yonelle Progresywna Nanomaska, która świetnie oczyszcza i rozjaśnia moją skórę.



- pielęgnacja ciała --> w kwestii mycia ciała ulubieniec to pianka Organique z serii Bath Therapy- (zwłaszcza ta o pomarańczowym zapachu przypadła mi do gustu), bo tworzy delikatną, kremową piankę i przepięknie pachnie umilając moje kąpiele. W kwestii nawilżania skóry najbardziej upodobałam sobie Body Lotion o zapachu Black Amethyst marki Bath&Body Works, który pachnie najpiękniej na świecie i wieczorami pobudza zmysły ;-D Kiedy jednak wolałam mocniejsze natłuszczenie to zawsze sięgałam po balsam do ciała z masłem shea marki Organique, który jest bardzo treściwy, mocno natłuszcza i pozostawia gładką skórę na długi czas, a poza tym pięknie pachnie. Dodatkowo dołączam do tej kategorii również samoopalacz Magic Bronze marki Bielenda, który pozytywnie mnie zaskoczył, bo nigdy nie zostawił plam na mojej skórze, daje ładny odcień opalenizny i jest bardzo atrakcyjny cenowo.





KOSMETYKI KOLOROWE

- makijaż twarzy -->  baza Smashbox Photo Finish Water Primer rewelacyjnie spisuje się u mnie przed makijażem, bo dobrze go utrzymuje i nawilża cerę bez jej zapychania. Taki efekt, zwłaszcza w chłodniejsze dni jest zauważalny gołym okiem. Podkładem roku 2015 zostaje nieoczekiwanie Clarins Everlasting Foundation, bo porównując go z innymi w mojej szufladzie ten jest pozbawiony wad: dobry odcień, który nie oksyduje w ciągu dnia, dobre krycie i niezła trwałość, to wszystko spowodowało, że staje się on moim numerem 1 w mijającym roku. W kwestii korektora wybór był również oczywisty- póki co nie znalazłam niczego lepszego od Dior Diorskin Star Concealer, bo tylko on nie wysusza mojej skóry pod oczami i nie wchodzi w zmarszczki, jedynie odcień na obecny okres mógłby być odrobinę jaśniejszy. Będąc różomaniaczką najciężej było mi wybrać ulubieńca spośród posiadanych przeze mnie róży, ale po chwili zastanowienia ostatecznie i jednoznacznie numerem 1 zostaje róż Chanel Joues Contraste Blush w kolorze 170 Rose Glacier, bo oprócz pięknego i twarzowego odcienia, którego mogę spokojnie używać przez okrągły rok, jest również niesamowicie trwały i wydajny.



- makijaż oczu --> po pierwsze wielkie brawa dla bazy Urban Decay Eyeshadow Primer Potion, dzięki której cienie na mojej tłustawej powiece trzymają się dzielnie cały dzień i nie blakną, ani się nie zbrylają. W kwestii cieni do powiek pozostaję nudna i monotematyczna, dlatego najczęściej w użyciu była paletka Urban Decay Naked Basics 2, która sprawdzała się u mnie idealnie na co dzień. Kiedy zaś miałam ochotę na trochę błysku to najczęściej sięgałam po cień MAC In Extra Dimension w odcieniu Sweet Heat. Tusze do rzęs, które podbiły moje serce to zdecydowanie Dior Diorshow Iconic Overcurl oraz tańszy Yves Rocher Sexy Pulp, bo pięknie pogrubiają i wydłużają moje nienajgorsze nawet rzęsy, do tego nie sklejają ich, dobrze się utrzymują i nie kruszą się.



- makijaż ust --> wielkim zwycięzcą jest marka Chanel, a szczególnie pomadka Rouge Coco Shine Hydrating Sheer w kolorze nr 85 Secret oraz holograficzny błyszczyk z edycji limitowanej Etats Poetiques w odcieniu nr 191 Songe. To ich najczęściej używałam w mijającym roku mimo, że lubię też wyraziste kolory na ustach. Oprócz pięknych odcieni, dawały one moim ustom również fantastyczne nawilżenie i ukojenie. Stwierdzam, że gdy miałam problemy z przesuszeniem warg tylko te dwa kosmetyki (zwłaszcza błyszczyk) oraz zwykły Alantan dawały sobie radę z przywróceniem ustom normalnego stanu. Brawo Chanel!



Kochani tak prezentują się moi (jeszcze tegoroczni) ulubieńcy. Wybrałam spośród całkiem sporego arsenału tylko te kosmetyki, które faktycznie zasługują na miano moich ulubionych i mogę je Wam polecić. Jestem ciekawa Waszych ulubieńców!

A tymczasem życzę Wam szampańskiej nocy sylwestrowej i cudownej zabawy!





28.12.15

Perfection Powder // Marc Jacobs Beauty

Perfection Powder // Marc Jacobs Beauty
Puder przy mojej mieszanej cerze to niestety konieczność. Przyznam, że preferuję raczej te transparentne aniżeli pozostawiające kolor, dlatego już spory czas temu zainteresowałam się pudrem Marc Jacobs Beauty Perfection Powder w odcieniu Finish Line, który właśnie pomimo swojego białego koloru ma nadawać twarzy bezbarwny mat.




Zacznę niestety od narzekań na opakowanie, które mimo, że cieszy oko i wygląda ekskluzywnie to tak naprawdę jest słabo wykonane i juz po otwarciu paczki z Sephory zdążyłam się przekonać, że wkład pudru jest słabo przymocowany i po prostu wylatuje z puderniczki. Na szczęście kosmetyk się nie pokruszył, ale widzę, że to zdecydowanie wada fabryczna i wiele osób na to właśnie narzeka. Postanowiłam, że nie będę składać reklamacji, bo puder użytkuję wyłącznie w domu, więc jego "latające wnętrze" jest do przeżycia. Mimo wszystko w tak drogim kosmetyku sytuacje tego typu nie powinny mieć miejsca.



Sam puder jest bardzo drobno zmielony i nakładany pędzlem na twarzy daje delikatną matową mgiełkę. Przy użyciu gąbeczki można nim jednak uzyskać lekkie bielenie skóry. Mat utrzymuje się u mnie ok. 3-4 godziny, co daje raczej średnio zadowalający mnie wynik, a w porównaniu np. z Anti Shine marki Kryolan puder MJ wypada słabo.


Trzeba jednak dodać, że jego aksamitna formuła nie tworzy tępego matu, ale ładnie wygładza cerę i jest to widoczne gołym okiem. Myślę, że posiadaczki suchych i normalnych cer będą z niego bardzo zadowolone. Ja nie znoszę nawet najmniejszego błysku na mojej strefie T, więc wolę matowienie cięższego kalibru.

Po kilku ładnych miesiącach codziennego używania puder dopiero zaczyna pokazywać denko, więc okazał się bardzo wydajny. Mimo to jednak po jego zużyciu już do niego nie wrócę.

- cena: 189 zł
- dostępność: Sephora

25.12.15

Świąt magiczny czas...

Świąt magiczny czas...
Boże Narodzenie to cudowny czas, w którym doceniam każdą chwilę spędzoną z bliskimi mi osobami. Świąteczne spacery są już moją tradycją, także w tym roku pomiędzy karpiem, makówkami a barszczykiem udało mi się troszkę powłóczyć po pięknie migoczących lampkami uliczkach...





Pomimo braku śniegu atmosfera i tak jak co roku była magiczna, a chwile bez gonitwy i natłoku myśli jak zawsze bezcenne. Celebrujcie takie momenty, doceniajcie je bezustannie i pamiętajcie, że nic nie jest nam dane na wieczność...

Płaszcz: Pull&Bear // Spodnie: Stradivarius // Kozaki: Marco Tozzi // Torebka: Michael Kors // Kapelusz: Stradivarius

24.12.15

JEST TAKI DZIEŃ...

JEST TAKI DZIEŃ...
Moi Kochani, znowu nie było mnie tutaj dłuższy czas. Wszystko przez pracę, studia i ogrom obowiązków przedświątecznych, z którymi i tak w tym roku nie dałam sobie do końca rady.
Dzisiaj jednak nie mogę zostawić Was bez życzeń! Postanowiłam jeszcze na szybko pokazać Wam odrobinę świątecznego klimatu, który pojawił się w moim domu dosłownie przed momentem.













Moi Drodzy, życzę Wam spokojnych i zdrowych Świąt w gronie najbliższych, kochanych osób. Życzę, by w ten świąteczny czas spełniły się Wasze życzenia i najskrytsze marzenia, by opuściły Was troski i zmartwienia codzienności, by stał się cud...


WESOŁYCH ŚWIĄT!

14.12.15

Wiosenny grudzień?

Wiosenny grudzień?
Boże Narodzenie za nieco ponad tydzień, a pogoda póki co bardziej wiosenna niż zimowa. Jednak mimo, że lubię białe Święta to na razie nie narzekam, bo może doczekamy się jeszcze zmiany aury. A korzystając z pięknego słońca udało mi się zrobić kilka fotek podczas ostatniego spaceru po wciąż jeszcze jesiennym parku. Mimo, że data wskazywałaby na założenie cieplejszej odzieży to jednak termometr pozwala nawet takiemu zmarzluchowi jak ja na śmiganie w ramonesce! Tymczasem uciekam produkować świąteczne pierniczki :-)








kurtka: Stradivarius // sweter: C&A // szal: H&M // spodnie: Bershka // buty: H&M // torebka: Paulina Schaedel // zegarek: Daniel Wellington

Przypominam, że do 15.01.2016 możecie skorzystać z kodu rabatowego na stronie https://www.danielwellington.com/pl/, gdzie przy zakupie zegarka otrzymacie 15% zniżki na hasło: yzmacosmetics. 

Dostawa jest całkowicie darmowa, a kurier uwija się w ciągu kilku dni, więc spokojnie możecie kliknąć taki świąteczny prezent dla kogoś bliskiego lub sprawić sobie przyjemność bez obaw, że paczka do Was nie dotrze na czas.

9.12.15

Strój dnia- futrzana kamizelka

Strój dnia- futrzana kamizelka
Kamizelki nigdy nie były przeze mnie lubiane i w zasadzie nosiłam je tylko jako dziecko, kiedy były one w przedszkolu „krzykiem mody” ;-)




Od kilku sezonów moda na futrzane kamizelki nie słabnie i choć początkowo byłam do nich sceptycznie nastawiona to jednak w tym roku zdecydowałam się na kupno własnego futrzaka. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę i noszę moją kamizelkę bardzo często. Sprawdza się doskonale w chłodne dni, gdy narzucam ją na kurtkę, ale też często zakładam ją również do pracy. Absolutnie nie żałuję zakupu i teraz nie dziwię się osobom, które je zachwalają, bo oprócz tego, że futrzaki dodają charakteru naszej stylizacji to jeszcze są bardzo praktyczne i wygodne, dlatego pewnie dokupię jeszcze jakiś inny kolor. A Wy macie już swojego futrzaka?




futrzana kamizelka: Bershka // ramoneska: Stradivarius // jegginsy: Bershka // buty: no name // torebka: Paulina Schaedel // zegarek: Daniel Wellington


3.12.15

Listopadowe nowości

Listopadowe nowości
Przyznaję otwarcie, że zakupy to jedna z moich ulubionych czynności, choć ostatnio mój portfel może być ze mnie dumny, gdyż z racji świątecznego oszczędzania sięgałam do niego dość rzadko. Kosmetyczna chciejlista powiększa się z zawrotną szybkością, ale zacisnęłam zęby i pozwoliłam sobie tylko na najbardziej niezbędne zakupy.


- Infuzyjny krem pod oczy na noc Yonelle
Miałam jego próbkę i postanowiłam zaopatrzyć się w pełnowymiarową wersję na noc. Trafiłam akurat na sporą obniżkę w Douglasie, więc nie bolało aż tak bardzo ;-)

- róż Urban Decay w kolorze Rapture
Taki jesienny, mocny odcień różu chodził za mną już od długiego czasu, więc na „sephorowych VIP-ach” w końcu się na niego zdecydowałam.

- kredka do ust Essence w kolorze Satin Mauve
Ten odcień bije rekordy popularności, więc musiałam się przekonać czy faktycznie jest warty tylu zachwytów. Kupiłam go w Hebe.


- zestaw świąteczny Glamglow
W Sephorze niedawno pojawił się zestaw, w którym znajduje się pełnowymiarowa czarna maska Glamglow, miniatura białej maski oraz miniatura czarnej pianki do mycia twarzy i dwustronny pędzel. Cena była bardzo okazyjna, do tego załapałam się jeszcze na zniżkę VIP :-) 

Zakupy ciuchowe też nie powalają, ale cieszę się, że kupiłam wszystko, czego potrzebowałam.


- kozaki Lasocki
Skórzane oficerki to był mój „must have” na tegoroczny sezon. Te kupiłam w CCC i jestem z nich bardzo zadowolona.

- chusta Stradivarius
Takich akcesoriów w mojej szafie nigdy dość. Chusta jest ogromna i bardzo ciepła, do tego ma mój ulubiony, kraciasty wzór.

- futrzana kamizelka Bershka
To hit już od kilku sezonów, ale wcześniej jakoś nie byłam przekonana. Teraz wiem, że to był błąd i powinnam kupić ją znacznie wcześniej. Po głowie chodzi mi jeszcze taka w szarym kolorze ;-)

- sweter H&M

Pokazywałam go w TYM outficie. Prosty, klasyczny, ciepły sweter, który świetnie się nosi i pasuje do wielu stylizacji.

Zbyt wielu nowości nie ma, ale jestem w pełni usatysfakcjonowana.

Po raz kolejny wklejam ankietę, bardzo proszę o uzupełnienie! :-)

28.11.15

Projekt denko

Projekt denko
Projekt denko pojawia się na moim blogu regularnie co 2 miesiące. Tym razem przydarzyło mi się małe opóźnienie, ale ostatecznie zabieram się za podsumowanie zużyć z września i października!

PIELĘGNACJA TWARZY


Rumiankowe masło do demakijażu The Body Shop
Kupiłam je z ciekawości, bo nigdy wcześniej nie próbowałam takiej metody demakijażu i absolutnie się nie zawiodłam. Produkt umilał mi tę niezbyt przyjemną czynność, dobrze usuwał cały makijaż i był bardzo wydajny. Pełna recenzja TU.

Płyn micelarny Garnier
To jak dotąd jeden z nielicznych tego typu kosmetyków, który w pełni mi odpowiada i świetnie radzi sobie ze zmywaniem makijażu z moich wrażliwych powiek. Kolejne opakowanie w użyciu, co jest dowodem na to, że kosmetyk ten naprawdę przypadł mi do gustu.

Serum łagodzące z kozim mlekiem Organique
Ten kosmetyk otrzymałam w ramach rekompensaty od marki Organique, po tym jak tragicznie załatwił mnie peeling enzymatyczny z felernej partii. Serum miało żelową konsystencję i było bezzapachowe. Można było go stosować na twarz i całe ciało. Przyznam, że miałam już lepsze kosmetyki tego typu i serum to zużywałam przez bardzo długi czas, a kiedy dobiłam dna ucieszyłam się niezmiernie. Moim zdaniem rezultaty były żadne, a sam kosmetyk zbędny i nieciekawy.

Serum nawilżające Hydra Vegetal Yves Rocher
Po udanej przygodzie z matującym serum tej marki skusiłam się na wersję nawilżającą. Przyznam, że znów się nie zawiodłam i był to raczej dobry wybór. Na ciepłe miesiące kosmetyk świetnie spisywał się u mnie solo pod makijażem, dobrze nawilżał, ale nie obciążał i nie zapychał mojej cery. Być może jeszcze kiedyś do niego wrócę.

Serum z witaminą c Dermo Future
Pisałam o nim niedawno TUTAJ i jak to zwykle u mnie bywa- zachwycałam się nim, bo uwielbiam kosmetyki z witaminą c. Ten sprawdził się rewelacyjnie, rozjaśniał i rozpromieniał moją skórę. Poza tym miał w miarę dobrą cenę i był łatwo dostępny. Polecam!

MAKIJAŻ


Podkład wodoodporny Makeup Atelier Paris
To tak tragiczny kosmetyk, który nie może już dłużej u mnie leżakować. I tak jestem zaskoczona jak dużo udało mi się go zużyć. Doprawdy nie widzę w nim żadnych zalet jak na podkład za tak wysoką cenę. Wyrzucam go bez najmniejszych sentymentów. Jeśli chcecie poczytać o nim więcej to zapraszam TU.

Puder matujący De Slick Urban Decay
Moja skóra lubi się przetłuszczać, zwłaszcza w strefie T i tutaj uczciwie mogę stwierdzić, że ten puder świetnie radził sobie z matowieniem mojej cery i jednocześnie nie przesuszał. Na szerszą recenzję zapraszam TU.

Tusz Inveo
Dostałam go w komplecie z odżywką do rzęs i o ile ta radzi sobie fantastycznie, tak tusz okazał się zwykłym przeciętniakiem. Fajnie wydłużał rzęsy, ale zupełnie nie pogrubiał i efekt u mnie był raczej nijaki.

Korektor mineralny MAC
To jeden z najgorszych korektorów jakich używałam. Był lekki i dość płynny, a mimo to pod oczami tworzyła się sucha skorupa, wchodził w zmarszczki i generalnie był do niczego. Jeśli chcecie poczytać o nim więcej to zapraszam TU.


PIELĘGNACJA CIAŁA 


Lotion do ciała Bath & Body Works
Dostałam go kiedyś, nawet nie pamiętam od kogo… Kosmetyku tego użyłam tylko kilka razy, bo nie odpowiadały mi zapach i butelka bez dozownika. Potem rzuciłam go w kąt i natknęłam się na niego dopiero podczas porządków. Idzie do śmieci, bo nie nadaje się już do użytku.

Pianka samoopalająca Bielenda
To tani i dobry jakościowo produkt w swojej kategorii. Nigdy nie zdarzyło mi się uzyskać plam po jego użyciu, a „opalenizna” była trwała i dość naturalna. Pomimo, że rzadko stosuję tego typu kosmetyki to jednak zaopatrzyłam się w kolejną butelkę. Więcej TU.

Olejek do ciała Sephora
Przyznam, że nie wiem co mnie tknęło żeby go kupić. Było to już dawno temu i chyba tylko to mam na swoje usprawiedliwienie, bo doprawdy nie wiem jak mogłam kupić coś co zawiera spore drobiny brokatu, jest strasznie tłuste i do tego śmierdzi czekoladą… Próbowałam kiedyś używać go latem, ale brudził ubrania, kleił się do wszystkiego, no i ten mdły, kakaowy zapach. Leci do kosza!

Żel pod prysznic Kwiat Lotosu Yves Rocher

To jeden z moich ulubionych żeli pod prysznic, bo oprócz poprawnego działania ma piękny, kwiatowy zapach. Poza tym żele YR są wydajne i dają solidną pianę, więc chętnie do nich wracam.


 PIELĘGNACJA WŁOSÓW


Odżywka do włosów Garnier Oleo Repair
Ta odżywka była wiele razy zachwalana w Internetach i w końcu postanowiłam jej spróbować. Faktycznie to całkiem dobry kosmetyk do przesuszonych i zniszczonych włosów. Pachnie pięknie, zapach długo się utrzymuje na włosach, ułatwia rozczesywanie, nieźle nawilża włosy, nie obciąża, jest tania i wydajna. Polecam!

Suchy szampon Batiste o zapachu kwiatowym
Od czasu do czasu na mojej grzywce ląduje takowy produkt, dlatego warto mieć go w łazience do sytuacji awaryjnych. Tym razem zużyłam wersję kwiatową i byłam zadowolona tak samo jak z innych, których już używałam.


POZOSTAŁE


Woda toaletowa Naturelle Yves Rocher
Oczywiście otrzymałam tę wodę toaletową w gratisie do jakiś zakupów w Yves Rocher. Na lato zapach okazał się całkiem niezły. Miał lekką, cytrusową nutę i przypominał mi I love love Moschino, ale jego trwałość była niestety bardzo słaba. Niestety zapach dość szybko się zepsuł i nie zdążyłam zużyć go do końca.

Antyperspirant Rexona
Jak dla mnie najlepszy tego typu kosmetyk, wracam do niego regularnie i zmieniam tylko wersje zapachowe.

To już wszystko! Nareszcie mogę opróżnić szufladę ze śmieciami ;-) A jak wasze zużycia? Jestem ciekawa czy mieliście coś z przedstawionych tu kosmetyków :-)

Copyright © 2016 Nasze Poddasze , Blogger