Na dzisiejszy dzień miałam zaplanowany post z projektem denko, ale po zerknięciu do szuflady z pustakami okazało się, że mam tylko 3 zużyte opakowania, więc nie ma sensu wrzucać takiej notki w chwili obecnej. Dlatego też postanowiłam, że dzisiaj przedstawię Wam moich ulubieńców mijającego 2015 roku.
Wybierając poszczególne kosmetyki do tego zestawienia nie miałam problemu ze wskazaniem na te ulubione i dopiero teraz uświadomiłam sobie, że wiele z nich nie doczekało się jeszcze swoich 5-ciu minut na moim blogu. Obiecuję nadrobić to jak najszybciej!
- demakijaż i oczyszczanie twarzy --> zwycięzcami tej kategorii bezsprzecznie zostają Płyn Micelarny do skóry wrażliwej Garnier, który okazał się świetnym zamiennikiem znacznie droższej Biodermy, płyn bardzo dobrze zmywa mój makijaż, nie podrażnia skóry i jest bardzo wydajny. Kolejnym ulubieńcem jest żel do mycia twarzy Clinique Liquid Facial Soap w wersji łagodnej do cery suchej i mieszanej- używam go codziennie wieczorem i jestem zadowolona z tego jak oczyszcza moją cerę, domywa resztki makijażu i nie wysusza mojej cery, a w połączeniu ze szczotką Foreo Luna tworzą duet niemal idealny.
- pielęgnacja twarzy --> tutaj na szczególne wyróżnienie zasłużył krem pod oczy Clinique All About Eyes Rich, który jako jeden z nielicznych dobrze nawilża moją skórę pod oczami i świetnie zachowuje się pod makijażem, współgrając z moimi korektorami. W mijającym roku moja pielęgnacja mocno opierała się na marce Clarins i postanowiłam do ulubieńców włączyć również słynny olejek do twarzy Huile Lotus, który fantastycznie nadaje się do mojej tłustej cery- nie zapycha jej, dobrze nawilża i reguluje wydzielanie sebum. Uwielbiam go! Poza tym moim odkryciem były kropelki samoopalające Clarins Radiance-Plus Golden Glow Booster, które dobrze współgrały z kremami, których używałam i dzięki nim moja skóra nie była tak blada jak zwykle.
- maski do twarzy --> zdecydowani ulubieńcy to czarna wersja Glamglow Tingling&Exfoliating Mud Mask, dzięki której moja cera staje się idealnie gładka, promienna a pory są zminimalizowane oraz Yonelle Progresywna Nanomaska, która świetnie oczyszcza i rozjaśnia moją skórę.
- pielęgnacja ciała --> w kwestii mycia ciała ulubieniec to pianka Organique z serii Bath Therapy- (zwłaszcza ta o pomarańczowym zapachu przypadła mi do gustu), bo tworzy delikatną, kremową piankę i przepięknie pachnie umilając moje kąpiele. W kwestii nawilżania skóry najbardziej upodobałam sobie Body Lotion o zapachu Black Amethyst marki Bath&Body Works, który pachnie najpiękniej na świecie i wieczorami pobudza zmysły ;-D Kiedy jednak wolałam mocniejsze natłuszczenie to zawsze sięgałam po balsam do ciała z masłem shea marki Organique, który jest bardzo treściwy, mocno natłuszcza i pozostawia gładką skórę na długi czas, a poza tym pięknie pachnie. Dodatkowo dołączam do tej kategorii również samoopalacz Magic Bronze marki Bielenda, który pozytywnie mnie zaskoczył, bo nigdy nie zostawił plam na mojej skórze, daje ładny odcień opalenizny i jest bardzo atrakcyjny cenowo.
Wybierając poszczególne kosmetyki do tego zestawienia nie miałam problemu ze wskazaniem na te ulubione i dopiero teraz uświadomiłam sobie, że wiele z nich nie doczekało się jeszcze swoich 5-ciu minut na moim blogu. Obiecuję nadrobić to jak najszybciej!
KOSMETYKI PIELĘGNACYJNE
- demakijaż i oczyszczanie twarzy --> zwycięzcami tej kategorii bezsprzecznie zostają Płyn Micelarny do skóry wrażliwej Garnier, który okazał się świetnym zamiennikiem znacznie droższej Biodermy, płyn bardzo dobrze zmywa mój makijaż, nie podrażnia skóry i jest bardzo wydajny. Kolejnym ulubieńcem jest żel do mycia twarzy Clinique Liquid Facial Soap w wersji łagodnej do cery suchej i mieszanej- używam go codziennie wieczorem i jestem zadowolona z tego jak oczyszcza moją cerę, domywa resztki makijażu i nie wysusza mojej cery, a w połączeniu ze szczotką Foreo Luna tworzą duet niemal idealny.
- pielęgnacja twarzy --> tutaj na szczególne wyróżnienie zasłużył krem pod oczy Clinique All About Eyes Rich, który jako jeden z nielicznych dobrze nawilża moją skórę pod oczami i świetnie zachowuje się pod makijażem, współgrając z moimi korektorami. W mijającym roku moja pielęgnacja mocno opierała się na marce Clarins i postanowiłam do ulubieńców włączyć również słynny olejek do twarzy Huile Lotus, który fantastycznie nadaje się do mojej tłustej cery- nie zapycha jej, dobrze nawilża i reguluje wydzielanie sebum. Uwielbiam go! Poza tym moim odkryciem były kropelki samoopalające Clarins Radiance-Plus Golden Glow Booster, które dobrze współgrały z kremami, których używałam i dzięki nim moja skóra nie była tak blada jak zwykle.
- maski do twarzy --> zdecydowani ulubieńcy to czarna wersja Glamglow Tingling&Exfoliating Mud Mask, dzięki której moja cera staje się idealnie gładka, promienna a pory są zminimalizowane oraz Yonelle Progresywna Nanomaska, która świetnie oczyszcza i rozjaśnia moją skórę.
- pielęgnacja ciała --> w kwestii mycia ciała ulubieniec to pianka Organique z serii Bath Therapy- (zwłaszcza ta o pomarańczowym zapachu przypadła mi do gustu), bo tworzy delikatną, kremową piankę i przepięknie pachnie umilając moje kąpiele. W kwestii nawilżania skóry najbardziej upodobałam sobie Body Lotion o zapachu Black Amethyst marki Bath&Body Works, który pachnie najpiękniej na świecie i wieczorami pobudza zmysły ;-D Kiedy jednak wolałam mocniejsze natłuszczenie to zawsze sięgałam po balsam do ciała z masłem shea marki Organique, który jest bardzo treściwy, mocno natłuszcza i pozostawia gładką skórę na długi czas, a poza tym pięknie pachnie. Dodatkowo dołączam do tej kategorii również samoopalacz Magic Bronze marki Bielenda, który pozytywnie mnie zaskoczył, bo nigdy nie zostawił plam na mojej skórze, daje ładny odcień opalenizny i jest bardzo atrakcyjny cenowo.
KOSMETYKI KOLOROWE
- makijaż twarzy --> baza Smashbox Photo Finish Water Primer rewelacyjnie spisuje się u mnie przed makijażem, bo dobrze go utrzymuje i nawilża cerę bez jej zapychania. Taki efekt, zwłaszcza w chłodniejsze dni jest zauważalny gołym okiem. Podkładem roku 2015 zostaje nieoczekiwanie Clarins Everlasting Foundation, bo porównując go z innymi w mojej szufladzie ten jest pozbawiony wad: dobry odcień, który nie oksyduje w ciągu dnia, dobre krycie i niezła trwałość, to wszystko spowodowało, że staje się on moim numerem 1 w mijającym roku. W kwestii korektora wybór był również oczywisty- póki co nie znalazłam niczego lepszego od Dior Diorskin Star Concealer, bo tylko on nie wysusza mojej skóry pod oczami i nie wchodzi w zmarszczki, jedynie odcień na obecny okres mógłby być odrobinę jaśniejszy. Będąc różomaniaczką najciężej było mi wybrać ulubieńca spośród posiadanych przeze mnie róży, ale po chwili zastanowienia ostatecznie i jednoznacznie numerem 1 zostaje róż Chanel Joues Contraste Blush w kolorze 170 Rose Glacier, bo oprócz pięknego i twarzowego odcienia, którego mogę spokojnie używać przez okrągły rok, jest również niesamowicie trwały i wydajny.
- makijaż oczu --> po pierwsze wielkie brawa dla bazy Urban Decay Eyeshadow Primer Potion, dzięki której cienie na mojej tłustawej powiece trzymają się dzielnie cały dzień i nie blakną, ani się nie zbrylają. W kwestii cieni do powiek pozostaję nudna i monotematyczna, dlatego najczęściej w użyciu była paletka Urban Decay Naked Basics 2, która sprawdzała się u mnie idealnie na co dzień. Kiedy zaś miałam ochotę na trochę błysku to najczęściej sięgałam po cień MAC In Extra Dimension w odcieniu Sweet Heat. Tusze do rzęs, które podbiły moje serce to zdecydowanie Dior Diorshow Iconic Overcurl oraz tańszy Yves Rocher Sexy Pulp, bo pięknie pogrubiają i wydłużają moje nienajgorsze nawet rzęsy, do tego nie sklejają ich, dobrze się utrzymują i nie kruszą się.
- makijaż ust --> wielkim zwycięzcą jest marka Chanel, a szczególnie pomadka Rouge Coco Shine Hydrating Sheer w kolorze nr 85 Secret oraz holograficzny błyszczyk z edycji limitowanej Etats Poetiques w odcieniu nr 191 Songe. To ich najczęściej używałam w mijającym roku mimo, że lubię też wyraziste kolory na ustach. Oprócz pięknych odcieni, dawały one moim ustom również fantastyczne nawilżenie i ukojenie. Stwierdzam, że gdy miałam problemy z przesuszeniem warg tylko te dwa kosmetyki (zwłaszcza błyszczyk) oraz zwykły Alantan dawały sobie radę z przywróceniem ustom normalnego stanu. Brawo Chanel!
Kochani tak prezentują się moi (jeszcze tegoroczni) ulubieńcy. Wybrałam spośród całkiem sporego arsenału tylko te kosmetyki, które faktycznie zasługują na miano moich ulubionych i mogę je Wam polecić. Jestem ciekawa Waszych ulubieńców!
A tymczasem życzę Wam szampańskiej nocy sylwestrowej i cudownej zabawy!