Sypialnia to istotne pomieszczenie w każdym domu.. Tym oto wydumanym stwierdzeniem zaczynam posta o niewielkiej metamorfozie naszej małej sypialni na poddaszu. Od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad tym, co zmienić w tym pomieszczeniu, aby w pełni pasowało do reszty naszych niewielkich włości. Cały czas coś mi nie grało, aż wreszcie wpadłam na pomysł żeby pobazgrać trochę tę imitację białej cegły za zagłówkiem... Zamysł był taki żeby za łóżkiem ściana przypominała starą i odrapaną... Wyszło jak widać i choć początkowo chciałam czegoś innego to jednak obecny efekt nawet mi się podoba!
Wykonanie było bardzo proste- wystarczyła beżowa, brązowa i biała farba oraz mokra gąbka. Niezwykle wyszukaną metodą "paćkania" jedną farbą na drugą powstał efekt połączenia jakby starej cegły z odrapaną ścianą. Podoba mi się taki miks, ściana została ocieplona i na tym mi zależało. Choć nie twierdzę, że w przyszłości nie wpadnie mi do głowy szalony pomysł powrotu do klasycznej bieli..
Kiedy już zapaćkałam całą cegłę i pozbyłam się jej nieudolnie zaaranżowanych resztek z sąsiedniej ściany (w sumie raczej małżonek się jej pozbył..) to zarządziłam bejcowanie łóżka! Jasne drewno totalnie mi się znudziło, więc postanowiłam je przyciemnić i nadać mu trochę charakteru wiekowego materiału. Na wymianę czekają jeszcze stoliki nocne- mam już pewien typ, ale jeszcze trochę się waham. Obecnie przy łóżku mam dwa różne mebelki- jeden to genialny łup z Biedry, a drugi to przerobiony przez nas stary stoliczek nocny z naszej pierwszej sypialni.
Jeśli śledzicie mój profil na Instagramie (KLIK) to pewnie wiecie, że łóżko wykonaliśmy sami z mężem, używając do tego zwykłych, sosnowych desek. To był strzał w dziesiątkę, bo od kilku lat jesteśmy z niego bardzo zadowoleni- wszystko idealnie się trzyma, łóżko nie tylko ładnie wygląda, ale jest też wygodne, zwłaszcza wysoki zagłówek bardzo mi pasuje podczas czytania książek.
Po tych zmianach poszłam za ciosem i postanowiłam "ocieplić" nieco ścianę pokrytą masą betonową tak, aby pasowała do tej za łóżkiem. Tutaj sprawa była trudniejsza, bo jej gabaryty znacznie różnią się od małej ścianki kolankowej, dlatego metodą prób, błędów i niezliczonej ilości poprawek po dwóch dniach wreszcie stwierdziłam, że już styknie i może być! Co więcej teraz o wiele bardziej mi się podoba i lepiej pasuje do reszty. To była DOBRA ZMIANA.
Na ścianie zawisło ponownie lustro od Giera Design, a pod nim stanęła konsola marki Kludo. Teraz poszukuję kilku rustykalnych dodatków, a także planuję żeby w tym kącie nieco się zazieleniło.
Największa zmiana to jednak likwidacja ścianki ze szprosami, za którą znajduje się nasza mikro-garderoba i zastąpienie jej przesuwnymi drzwiami z drewna. W poprzedniej ściance dla bezpieczeństwa i redukcji kosztów zamiast szkła użyliśmy pleksi, co przy szalonym kocie zupełnie nie zdało egzaminu. Ścianka często przyprawiała mnie o palpitacje serca, kiedy kot próbował przez nią przelatywać, a poza tym zbierało się na niej mnóstwo kurzu, którego ścieranie z każdego elementu trwało wieki. Drewniane drzwi znacznie bardziej pasują do wiejskiego charakteru naszego poddasza i dodały przytulności. A poza tym teraz mój artystyczny nieład w garderobie został ukryty!
Drzwi oczywiście (tak, jak te w salonie) wykonał mój przezdolny małżonek.
Już jakiś czas temu wymieniłam oświetlenie- na stoliku nocnym znajduje się złota lampa stołowa, która całkiem przyjemnie prezentuje się także jako oświetlenie sypialni, lampa wisząca także nadała naturalnego i przytulnego charakteru. Obie są z Westwing.
Jasne tekstylia, miękkie i naturalne faktury niesamowicie dodały ciepła i sielskiego charakteru. Najczęściej kupuję je w Ikea, H&M Home oraz sklepach typu Action czy Pepco.
Generalnie metamorfozę sypialni uważam za bardzo udaną. Potrzeba nam było większej przytulności, ciepłych akcentów. Teraz szukam jeszcze kilku detali i jak już je znajdę to mogę z tej komnaty przyjemności nie wychodzić aż do wiosny!
Wykonanie było bardzo proste- wystarczyła beżowa, brązowa i biała farba oraz mokra gąbka. Niezwykle wyszukaną metodą "paćkania" jedną farbą na drugą powstał efekt połączenia jakby starej cegły z odrapaną ścianą. Podoba mi się taki miks, ściana została ocieplona i na tym mi zależało. Choć nie twierdzę, że w przyszłości nie wpadnie mi do głowy szalony pomysł powrotu do klasycznej bieli..
Kiedy już zapaćkałam całą cegłę i pozbyłam się jej nieudolnie zaaranżowanych resztek z sąsiedniej ściany (w sumie raczej małżonek się jej pozbył..) to zarządziłam bejcowanie łóżka! Jasne drewno totalnie mi się znudziło, więc postanowiłam je przyciemnić i nadać mu trochę charakteru wiekowego materiału. Na wymianę czekają jeszcze stoliki nocne- mam już pewien typ, ale jeszcze trochę się waham. Obecnie przy łóżku mam dwa różne mebelki- jeden to genialny łup z Biedry, a drugi to przerobiony przez nas stary stoliczek nocny z naszej pierwszej sypialni.
Jeśli śledzicie mój profil na Instagramie (KLIK) to pewnie wiecie, że łóżko wykonaliśmy sami z mężem, używając do tego zwykłych, sosnowych desek. To był strzał w dziesiątkę, bo od kilku lat jesteśmy z niego bardzo zadowoleni- wszystko idealnie się trzyma, łóżko nie tylko ładnie wygląda, ale jest też wygodne, zwłaszcza wysoki zagłówek bardzo mi pasuje podczas czytania książek.
Po tych zmianach poszłam za ciosem i postanowiłam "ocieplić" nieco ścianę pokrytą masą betonową tak, aby pasowała do tej za łóżkiem. Tutaj sprawa była trudniejsza, bo jej gabaryty znacznie różnią się od małej ścianki kolankowej, dlatego metodą prób, błędów i niezliczonej ilości poprawek po dwóch dniach wreszcie stwierdziłam, że już styknie i może być! Co więcej teraz o wiele bardziej mi się podoba i lepiej pasuje do reszty. To była DOBRA ZMIANA.
Na ścianie zawisło ponownie lustro od Giera Design, a pod nim stanęła konsola marki Kludo. Teraz poszukuję kilku rustykalnych dodatków, a także planuję żeby w tym kącie nieco się zazieleniło.
Największa zmiana to jednak likwidacja ścianki ze szprosami, za którą znajduje się nasza mikro-garderoba i zastąpienie jej przesuwnymi drzwiami z drewna. W poprzedniej ściance dla bezpieczeństwa i redukcji kosztów zamiast szkła użyliśmy pleksi, co przy szalonym kocie zupełnie nie zdało egzaminu. Ścianka często przyprawiała mnie o palpitacje serca, kiedy kot próbował przez nią przelatywać, a poza tym zbierało się na niej mnóstwo kurzu, którego ścieranie z każdego elementu trwało wieki. Drewniane drzwi znacznie bardziej pasują do wiejskiego charakteru naszego poddasza i dodały przytulności. A poza tym teraz mój artystyczny nieład w garderobie został ukryty!
Drzwi oczywiście (tak, jak te w salonie) wykonał mój przezdolny małżonek.
Już jakiś czas temu wymieniłam oświetlenie- na stoliku nocnym znajduje się złota lampa stołowa, która całkiem przyjemnie prezentuje się także jako oświetlenie sypialni, lampa wisząca także nadała naturalnego i przytulnego charakteru. Obie są z Westwing.
Jasne tekstylia, miękkie i naturalne faktury niesamowicie dodały ciepła i sielskiego charakteru. Najczęściej kupuję je w Ikea, H&M Home oraz sklepach typu Action czy Pepco.
Generalnie metamorfozę sypialni uważam za bardzo udaną. Potrzeba nam było większej przytulności, ciepłych akcentów. Teraz szukam jeszcze kilku detali i jak już je znajdę to mogę z tej komnaty przyjemności nie wychodzić aż do wiosny!