Podkład kosztował w Naturze ok. 25 zł (chyba była to
promocja), jest on zamknięty w dość ciężkawym szklanym opakowaniu (bądź co bądź
całkiem eleganckim) i co najważniejsze dla mnie: MA POMPKĘ! Hurra! W końcu po 2
latach męczarni z wylewaniem podkładu od Revlonu mogę sobie przypomnieć czasy,
w których wystarczy nacisnąć pompkę i nie babrać się produktem. Hmm… niby
zwykła mała pompeczka- a jaka radość ;-D
Duży plus również za to, że widać jego zużycie i w ten
sposób wiemy ile podkładu nam zostało.
Ale do rzeczy.
Podkład ma standardową pojemność 30 ml i dość gęstą, kremową
konsystencję. Niestety jest też mocno perfumowany i według mnie ten zapach do
przyjemnych nie należy. Ale na szczęście szybko się ulatnia i nie czuję go na
twarzy.
Do wyboru mamy 5 odcieni- ja posiadam najjaśniejszy 010 Sand
Beige. Jest on zdecydowanie ciemniejszy niż odcień Buff od Revlonu, ale
doskonale stapia się z cerą i nie tworzy efektu maski, ani nie odcina się
kolorem od szyi.
Podkład ten nakładam palcami, gdyż ten sposób preferuję
najbardziej. Uważam, że ma on całkiem dobre krycie i obecnie prawie wcale nie
muszę używać korektora. Na pewno krycie jest sporo słabsze od Revlonowego
Colorstay`a, ale zdecydowałam poświęcić się dla ratowania mojej skóry i zrezygnowałam
z ciężkiego, zapychającego podkładu.
Osoby, chcące ukryć podkładem większe niedoskonałości będą
raczej niezadowolone. Ale od czego są korektory?
Podkład Photo Finish daje u mnie całkiem fajny efekt zdrowej
skóry. Odbija on światło, dzięki temu twarz wydaje się być promienna. Nie jest
to podkład matujący, ma dość tłustą konsystencję, więc nie można oczekiwać, że
twarz będzie matowa. W moim przypadku użycie pudru matującego jest niezbędne.
Zdecydowaną zaletą tego produktu jest fakt, że nie zapycha
porów. Może skład nie powala na kolana, ale też nie jest najgorszy. Dla mnie
najważniejsze teraz jest, by nie wyskakiwały mi żadne nowe niespodzianki na
twarzy i na razie wszystko idzie po mojej myśli.
Niestety podkład ma też wady, a w zasadzie jedną poważną
wadę: znika z twarzy w ekspresowym tempie i brudzi ubrania. Producent obiecuje
jego trwałość przez ok. 18 godzin- to jakieś nieporozumienie…
Na mojej twarzy po utrwaleniu pudrem podkład wytrzymuje przy
dobrych wiatrach jakieś 6 godzin, a czasem nawet krócej. To moim zdaniem jego
największa wada.
Myślę, że zgodzi się ze mną sporo osób, które oczekują od
podkładu lepszej trwałości. Jednak nie zniechęcam się i używam go na co dzień,
choć na większe wyjście raczej nie użyłabym go, bojąc się, że po kilku godzinach
zostanę bez makijażu.
Kolejnym minusem jest brak filtrów UV. Niestety, ale podkład
nie posiada ich w składzie. To spory minus zwłaszcza dla osób z cerą
naczyniową.
Reasumując podkład od Catrice mile mnie zaskoczył. Zaryzykowałam z jego
kupnem i nie żałuję. Gdyby tylko był trwalszy i zawierał filtry ochronne
zostałby chyba moim ideałem. Buziaki
Yzma