Wiosenne kolekcje makijażowe przyprawiły mnie w tym roku o
szybsze bicie serca i najchętniej kupiłabym wszystko, ale ze względu na
ograniczony budżet skusiłam się póki co tylko na prasowane meteoryty Guerlain i
róż Camelia Rose od Chanel, o którym dzisiaj napiszę więcej.
Chanel to moim skromnym zdaniem jedna z najbardziej
kuszących marek na rynku. Nie mam zbyt wielu ich kosmetyków, ale wszystkie,
które posiadam absolutnie mnie zachwycają. W wiosennej kolekcji najbardziej
urzekł mnie właśnie słynny „kwiatuszkowy” róż Camelia (wszak nie na darmo
nazywają mnie różoholiczką).
W standardowym dla tej marki opakowaniu kryje się (niestety
pomniejszony ilościowo) pięknie tłoczony róż do policzków o subtelnym
różowo-koralowym odcieniu. Może kolor nie jest odkrywczy i unikatowy, ale
kosmetyk prezentuje się tak pięknie, że po prostu musiałam go mieć.
Camelia Rose daje piękny efekt na policzkach! Jaśniejsza
część daje lekko transparentne i rozświetlające wykończenie, natomiast
ciemniejsza jest znacznie mocnej napigmentowana (osobiście na dzień wolę używać jaśniejszego odcienia). Całość prezentuje się iście
wiosennie i dziewczęco.
Nie żałuję ani złotówki wydanej na ten kosmetyk, wprost
uwielbiam go używać i bardzo się cieszę, że swego czasu dorosłam do używania
róży, które sprawiają, że wyglądam świeżo, zdrowo i promiennie.
Niestety obecnie róż z wiosennej kolekcji Chanel jest już
niedostępny, ale serdecznie polecam poszukać zamiennika, bo z pewnością uda Wam
się znaleźć coś podobnego w bardziej znośnej cenie :-)